Trasa Blitzkrieg to już stały element poczynań zespołu Vader. Siódma, tegoroczna edycja, tej muzycznej eskapady objęła także Szczecin. Peter i jego koledzy, dotarli do "Słowianina" wczoraj, a przed nimi zagrały jeszcze dwie mocne załogi - Calm Hatchery oraz Vesania.
Testowanie nowości
 
Najpierw zatem mogliśmy poznać na żywo najnowsze utwory thrashowej formacji ze Słupska. Calm Hatchery  właśnie wydali nową płytę i z dumą prezentowali najbardziej reprezentatywne fragmenty tegoż dzieła, nazwanego "Fading  Reliefs" Przetestowali takie utwory jak "Blessing Mantra" czy "Bomby nad Warszawą", a do tego dorzucili jeszcze numery już dobrze znane - m.in. "Messerschmitt" oraz "Shine For The Chosen One". Było zatem ciężko i melodyjnie. Trzeba przyznać, że zespół jest na dobrej drodze dotego by dołaczyć do krajowej metalowej czołówki, bo nowe kawałki potwierdzają, że dobrych pomysłów mają wiele.
 
Muzyka i rekwizyty
 
Vesania przede wszystkim zaintrygowała oprawą sceniczną. Wymalowane twarze to już standard w przypadku zespołów  black-metalowych, ale takie rekwizyty jak lustro, szafka z książkami, stary telewizor czy... konik na biegunach, to raczej niespodzianka. Orion (znany przede wszystkim z Behemotha) oraz pozostali muzycy, przygotowali 45 minutowy program, złożony z monumentalnych, masywnych kompozycji w skandynawskiej "tonacji". Chociaż to nie oni  byli głównym daniem wieczoru, to bezsprzecznie zapracowali na dobre przyjęcie ze strony publiki, która była wyraźnie poruszona tym przekazem. 
 
Nikt nie ucierpiał
 
Vader natomiast spełnił oczekiwania tych metalmaniaków, którzy preferują autorskie utwory tej formacji. Set lista tymrazem była bowiem pozbawiona kompozycji innych grup. Muzycy wyprowadzili za to m.in. takie ciosy jak "Blood Of Kingu","Silent Empire", "Return to the Morbid Reich", "Come and See My Sacrifice", "Carnal" czy "Dark Age".  Publika zaś  ochoczo przyjęła te uderzenia, "przetwarzając" energię płynącą ze sceny w pogo. Praktycznie przez cały wystep Vadera, trwała kotłowanina pod sceną, ale mimo wielu upadków, chyba nikt nie ucierpiał... 
 
Oczywiście w repertuarze tego wieczoru znalazły się także świeże kawałki, z wydanego kilka miesięcy temu albumu "Tibi Et Igni". Kiedy Peter rzucił pytanie "Czy śmierci się boicie ?" wiadomo było, że za moment zabrzmi "Triumph of Death" i tak też się stało.Oprócz tego utworu, nowy album reprezentowały też np. takie pieśni jak " Armada On Fire", "The Eye Of The Abyss" i  "The End". Nowej muzyce Vadera wyszło na dobre, to, że Peter pozwolił na wiele swoim kolegom. Pająk swoimi gitarowymi solówkami uszlachetnił te utwory i to było także słychać wczoraj.
 
Finałowy toast
 
Ostatnim utworem jaki dostaliśmy był "Necropolis" - jeden z pierwszych kawałków w historii Vadera. Heavy-rockowy riff  w tym kawałku i polski tekst, to elementy odróżniające go od typowej twórczości tej grupy. Tego dnia Peter zmienił jeden z wersów śpiewając "Wypijmy za Szczecin", tym przyjaznym akcentem dziekując fanom za stawiennictwo w "Słowianinie". Oczywiście na koniec zabrzmiał (już z taśmy) fragment ścieżki dźwiękowej "Gwiezdnych wojen" i to był  finał tego show.