"European Decimation Tour 2014" dotarła także do Szczecina! Wczoraj w Słowianinie zobaczyliśmy Obscure Sphinx z towarzyszeniem dwóch supportów. Szczecin reprezentował Godbite, a cała impreza zaczęła się od występu Francuzów z Dirge.

Marc, Alain Christophe "Zomb",  Christian i Stêphane już w naszym kraju występowali (m.in. w poznańskim klubie "U Bazyla"). Wizyta w naszym mieście była jednak dla nich debiutem, a grupa istnieje od dwóch dekad. Cieszy fakt, że właśnie w ramach "European Decimation Tour 2014" (podczas której razem z Obscure Sphinx panowie grali głownie w miastach niemieckich), skręcili także nad Odrę. Dzięki temu dość liczna (jak na czwartek) miejscowa publika  mogła przetestować  aktualną  formę Dirge.

Czterdzieści minut atmosferycznego sludge metalu, bez jakichś  komentarzy i innych akcentów, to był niezły początek wieczoru (oparty na utworach z płyty "Hyperion"). Godbite z Kruszyną (na gitarze) w składzie przygotował natomiast repertuar bardziej zróżnicowany. Oprócz utworów bardzo dobrze znanych  takich jak "You Can Lead a Horse", usłyszeliśmy w tym secie (wzbogaconym o wizualizacje "wrzucane" na ekranie na scenie)  także kompozycje nowe i "totalnie nowe" czyli nawet nie posiadające jeszcze tytułów. W sumie dobrze rozgrzali widzów,  bo częste zmiany rytmu i kąśliwe riffy sprzyjały na pewno dobrej zabawie.  Arek był z pewnością  najbardziej aktywnym tego dnia konferansjerem, a dodatkowo wyróżniał  się wymalowaną na czarno twarzą.


Kiedy na scenę weszli muzycy Obscure Sphinx, była już prawie dziesiąta wieczór (impreza zaczęła się bowiem z opóźnieniem), ale widzowie nie odpuścili i cierpliwie doczekali do otwierających cały show, dźwięków. Ta warszawska grupa ostatni raz zagrała w Szczecinie w listopadzie ubiegłego roku, przed Behemothem (w klubie "Imperium"). Teraz mogli w pełni rozwinąć skrzydła, bo mieli więcej czasu dla siebie. Wykorzystali go bardzo skutecznie,  wykonując utwory z ostatniej płyty("Void Mother") tak więc można było pogrążyć się w przytłaczających konstrukcjach dźwiękowych takich utworów jak "Lunar Caustic", czy "The Presence of Goddess". Ponad godzinna dawka monumentalnych "przejazdów" na pograniczu kilku konwencji (od post-metalu przez doom i industrial) uszlachetniona wokalizami Wielebnej to był nietuzinkowy  spektakl, coś więcej niż zwykły występ. Zwłaszcza, że wokalistka z niecodziennym zaangażowaniem interpretowała teksty utworów, uginając ciało, leżąc na scenie, rzadko pozostając w bezruchu. Doceniła to publika, która skandowała jej ksywę jeszcze przez kilka minut po zakończeniu show.