Gratką dla fanów Chorych na Odrę okazał się środowy koncert lutującego Akustycznia. Zespół zaprezentował swoje utwory w nowych aranżacjach, w których tworzeniu udział miało Baltic Neopolis Trio. Co wynikło z połączenia akustycznego rocka i brzmień rodem z filharmonii?

 

Zatłoczony już przy wejściu klub był znakiem dużego zainteresowania publiczności wydarzeniem. Obszerna, jeszcze pusta scena przemawiała do wyobraźni, obiecując dużą dawkę dobrej muzyki już wkrótce. Po krótkim opóźnieniu, gdy już wszyscy przebrnęli przez szatnię, zaczęło się: na scenę wyszli Chorzy i cała ich piątka otoczyła jeden mikrofon. W stylu vocal play wykonali „Uwolnij się”, potwierdzając, że konwencja koncertu będzie nietypowa. 
 
Po „preludium” na scenę dołączyło Baltic Neopolis Trio i zaczęła się zasadnicza część koncertu. Głównym bohaterem muzycznego spektaklu stał się lider Chorych na Odrę, Olek Różanek, absorbujący większość uwagi publiki, w tym pozytywnym sensie. W odpowiednich momentach oddawał zresztą pierwsze skrzypce muzykom. Nawet nie tylko skrzypce.
 
Od początku moją uwagę zwrócił sposób nagłośnienia. Stojąc bardzo blisko sceny, niestety, komfort słuchania był mniejszy niż na środku sali. Zaciekawiła mnie również głośność, która była dość niska jak na koncert rockowy. Te małe mankamenty rekompensowała jednak dobra słyszalność każdego z muzyków. Ilekroć mam przyjemność słuchać Chorych na Odrę „w akcji” nachodzi mnie refleksja, że to jeden z niewielu szczecińskich zespołów, w trakcie występów którego słychać, co śpiewa wokalista. Wielki plus za warstwę tekstową. 
 
Publiczność usłyszała między innymi utwory „Skończyliśmy się na Kill’em All”, „Nogi miała do samego piekła”, „Każdy mężczyzna ma w sobie coś z geja”. Widownia miała niemały udział w wykonaniu piosenek, co dowodzi, że Chorzy dorobili się już wielu wiernych fanów. Nie bez powodu zresztą przybyli oni tak licznie w środowy wieczór.
 
Smyczkowe trio Baltic Neopolis nadało  szlachetnego tonu aranżacjom, które straciły jednak dużo z pazura prezentowanego przez Chorych grających w konwencji elektrycznej. Całość wszakże była obliczona na brzmienie akustyczne i w tej konwencji wszystko „zaskoczyło” odpowiednio. Pomimo dość dużej przestrzeni, koncert był kameralny, artyści, szczególnie Olek Różanek, nawiązali świetny kontakt z publicznością. Ten ostatni odbył wycieczkę na rękach publiczności przez niemal cały klub.
 
Po koncercie publika domagała się bisów i sama głośnością oklasków mogła wybrać jeden utwór. W głosowaniu wygrał „Pustostan”, ballada pięknie wykonana niejeden raz tego wieczoru. Najlepszym dowodem uznania artystycznych walorów koncertu były reakcje publiczności, czyli rzęsiste brawa, mające opóźnić koniec występu. Bisy skończyły się nieprędko...  
 
Licznie przybyła widownia, idealny klimat i świetna muzyka. Tak pokrótce można podsumować koncert z edycji Akustyczeń lutuje. Swego rodzaju eksperyment na lokalnej scenie – połączenie muzyki rockowej z sekcją smyczkową – w pełni się udał. Chorzy na Odrę i Baltic Neopolis Trio mogą być zadowoleni z występu.