„Piosenki z teatru” to program rzadko wykonywany przez Krystynę Jandę. Tym bardziej więc cieszy to, że szczecińscy widzowie mogli tego repertuaru wysłuchać wczoraj w Filharmonii.
Gdyby pani Krystyna tylko zaśpiewała przygotowane na ten wieczór piosenki, to zapewne publiczność byłaby ustatysfakcjonowana. Oczywiście nie zabrakło jednak także komentarzy do nich, ubarwiających niewątpliwie ten wieczór. Aktorka rozpoczęła od anegdoty o brytyjskiej królowej, a następnie kilkasłow wstępu poświęciła spektaklowi "Biała bluzka". Z tej realizacji, wypełnionej utworami Agnieszki Osieckiej, wybrała do zaśpiewania takie utwory jak"Tak się urodzić", "Wariatka" i oczywiście "Na zakręcie" (chyba najbardziej przejmująca interpretacja w jej dorobku).  
 
Na scenie obok aktorki wystąpili czterej muzycy: Wojciech Borkowski - fortepian, Andrzej Łukasik - kontrabas, Marek Wroński - skrzypce i Adam Lewandowski – perkusja. Oni nadali kształt dźwiękowy całości,ale oczywiście w centrum uwagi pozostawała niemalże cały czas pani Krystyna, która szczególny aplauz zyskała opowiadając o terapeutycznych właściwościach spektaklu "Kobieta zawiedziona" Simone de Beauvoir. W drugiej części programu mogliśmy usłyszeć francuskie piosenki wybrane z tego właśnie przedstawienia, w tłumaczeniach Jeremiego Przybory i Wojciecha Młynarskiego. "Moje życie, Twoje życie", "Jak to było?", "Jeśli ty nie istniałbyś" czy "Jest fantastycznie". W tym repertuarze Janda mogła pokazać jak doskonale odgrywa różne nastroje. Choć wcielała się w kobietę porzuconą i zdesperowaną, to odzwierciedlała mimiką i głosem, także złudny optymizm i chwilową radość.   
 
 
W ostatniej części tego recitalu otrzymaliśmy kilka piosenek ze spektaklu "Marlena", czyli teatralnej wersji biografii Marleny Dietrich. Pani Krystyna opowiadała o swojej fascynacji tą artystką i zdradziła, że to dla niej szczególna postać m.in. z uwagi na sposób w jaki traktowała mężczyzn, czego dowodem jest utwór "Ach, blond maleństwo". Oprócz tej piosenki zaśpiewała jeszcze m.in."Johnny`ego" i "Najbardziej leniwą dziewczynę w mieście", a na finał wybrała coś z innej półki - "Jesienne liście" do słów Jeremiego Przybory. "Wiesz, byłam tam i widziałam ten dom -- naszą uliczkę i drzewa we mgle..." to początek tego utworu. Epilog był zatem melancholijny, ale jak sądzę mimo to,widzowie pozostali w dobrych nastrojach, o czym świadczyła owacja na stojąco jako podziękowanie za występ.