Wódka, śpiewy, tańce i zwyczajowe „danie sobie po gębie” – oto elementy tradycyjnego polskiego wesela. Ślub na tak –to główne motto najnowszego programu Kabaretu Hrabi pn. „Gdy powiesz: Tak”, który szczecińska publiczność mogła zobaczyć podczas wczorajszego (12 grudnia) występu w Hali Opery na Zamku.

Ślub – nieważne cywilny czy kościelny, jest zawsze wielkim wydarzeniem w życiu osób, pragnących sformalizować swój związek. Wtedy przestaje już się być jedynie dziewczyną/chłopakiem, narzeczoną/narzeczonym, partnerką/partnerem, konkubiną/konkubinem. Gdy powiesz: Tak – stajesz się Żoną/Mężem. To już brzmi poważnie, a, nawet dumnie!

Jakiś przekręt

Kabaret Hrabi rozłożył na części pierwsze zwyczaje, bez których wesele nie byłoby po prostu weselem. Było sypanie ryżem (lub zamiennie pietruszką), było śpiewanie „Sto lat”, był pierwszy taniec… Nie zabrakło też ckliwej piosenki, w której Młodzi złożyli podziękowania dla swoich rodziców:

Mamo, Tato to ja, czy poznajecie mnie, Mamo, Tato już czas, muszę opuścić Was, Nigdzie mi już dobrze tak nie będzie, Gdy miałem Was, dobrze mi było wszędzie.

Jak wesele, to także i alkohol, który w magiczny sposób sprzyja integracji obu rodzin. Wystarczy kilka kieliszków i wszyscy już się kochają, i każdy dla każdego staje się ciocią/wujkiem.

Piwo – daleki krewny wódki. Razem na weselu, to raczej problemy. Jedna z niewielu rzeczy na weselu, która się zwraca – temu faktowi nie można zaprzeczyć. Skoro alkohol, to i jedzenie – wszak to nierozłączny weselny duet.

Rosół – tradycyjna zupa z kury. Jak się doda burak, wychodzi barszcz. Zresztą to nie jedyny burak, którego można spotkać na weselnej przytupajce. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie nadgorliwie szukał towarzysza do tańca (na przykład taka ciocia Ela) bądź wykorzysta każdą okazję do braterskiego „przywalenia w mordę”. Zwłaszcza po oczepinach takie incydenty nabierają na sile…

Oczepiny starodawny zwyczaj ciskania za siebie bukietem w stare panny. Bukiet ma wylosować przyszłą pannę młodą. Wynik losowania nie zależy od urody. Czyli jakiś przekręt…

  

Skarbnica wiedzy

W krótkiej rozmowie Joanna Kołaczkowska powiedziała:

- Uważam, że śluby są naprawdę fajne. Jeżeli jest para, która się kocha, to ślub jak najbardziej ma sens. To nie jest tylko papier, to jest pewnego rodzaju rytuał, który wpisuje się w życie dwojga ludzi i nadaje związkowi głębszą wartość. Ponadto, wesela są przepięknymi imprezami, które posiadają swój niepowtarzalny klimat. Osobiście uwielbiam chodzić na wesela. Po pierwsze – zawsze na nich jest świetne jedzenie. Po drugie – można się napatrzeć, jak ludzie się bawią. Dla mnie to jest skarbnica wiedzy o ludzkich zachowaniach. Pamiętajmy, że nawet jeśli zdarzy się po drodze jakiś rozwód, to przecież z tego rozwodu może powstać kolejny ślub – dodaje żartobliwie.

Wesele marzeń?

Czy wesele w wykonaniu Hrabi można nazwać weselem marzeń? Tu zdania z pewnością będą podzielone, tak samo jak podczas próby oceny zaprezentowanego programu artystycznego. Niewątpliwie na uwagę zasługuje wręcz niebywała zdolność kabaretu do tworzenia interakcji z publicznością. Wiele scen wymagało jej aktywnego uczestnictwa, dzięki czemu widownia mogła się poczuć jak na prawdziwym, tradycyjnym weselu. Jednak, w porównaniu z programem „Savoir vivre”, który miałam przyjemność zobaczyć w zeszłym roku – teraz śmiałam się o wiele mniej. Za dużo  scen było „przegadanych” i „prześpiewanych”, przez co momentów na śmiechu było zaledwie kilka. A szkoda, bo myślałam, że znów moja przepona dostanie niezły wycisk. Niestety, tym razem było po prostu „miło”. I tyle.