Od piątku na ekranach kin, w tym także szczecińskiego Multikina można zobaczyć „Ostatnią Akcję” - film, który otrzymał Nagrodę Publiczności na tegorocznym festiwalu debiutów w Koszalinie. To reżyserskie dzieło Michała Rogalskiego, w którym obsada aktorska jest wręcz gwiazdorska. Obok Jana Machulskiego i Aliny Janowskiej widzimy także m.in. Mariana Kociniaka czy Barbarę Kraftównę.

Głównym bohaterem filmu jest Dziadek (Jan Machulski) zwany też Małolatem oraz jego koledzy z Powstania Warszawskiego. Przyjeżdża on do dawno niewidzianej stolicy z Argentyny i kiedy chce wrócić po załatwieniu najpilniejszych spraw. Jednak kiedy jego wnuk zostaje nikczemnie oszukany przez swego pracodawcę oraz pobity postanawia coś z tym zrobić (w odróźnieniu od swego bojaźliwego syna). Chce skrzyknąć dawnych towarzyszy i zemścić się na gangsterach, którym przewodzi mecenas Szaro (Piotr Fronczewski). … W jednej z rozmów pada zapowiedź „Szykuje się akcja odwetowa ...” . „Na ZUS ?” - zapytuje jeden z powstańców.

Planowana prowokacja w lokalu należącym do mecenasa nie udaje się. Genialnym pomysłem okazuje się natomiast posłużenie się Jajem Fabergé czyli jubilerskim arcydziełem, które wśród kolekcjonerów jest uznawane za legendarne. W filmie "Ośmiorniczka" James Bond dzięki tym precjozom wpadł na trop spisku zmierzającego do wywołania III wojny światowej... Mecenas Szaro to fanatyczny wielbiciel tego dzieła, pragnący za wszelką cenę mieć je we własnych zbiorach. Bez trudu więc Małolatowi i jego ekipie (dysponującym oryginałem jaja) udaje się wykorzystać jego żądzę posiadania i złapać na haczyk

W internetowych komentarzach znalazłem opinię, że film ten spodoba się widzowi jeżeli spełnia on dwa warunki: ma już wnuki i jest warszawiakiem. Rzeczywiście mając te cechy zdecydowanie bardziej przychylnie przyjrzymy się tej produkcji. Jest w niej wiele zdjęć współczesnej stolicy, a narrator (Antoni Pawlicki) często daje wyraz swej fascynacji tym miastem. „Ostatnia akcja” przypomina mi tegoroczny film Clinta Eastwooda „Gran Torino” w który starzejący się, ale wciąż energiczny mężczyzna również staje w obronie młodszego pokolenia. Przywodzi mi też na myśl (z oczywistych względów) „Vabank” i „Vinci”Juliusza Machulskiego (który jest producentem filmu Michała Rogalskiego) Skojarzenia można by zresztą jeszcze mnożyć, ale chyba ów obraz nie przetrwa tak dobrze próby czasu jak te wymienione. To sympatyczna komedia sensacyjna, w której na pewno można docenić poszczególne kreacje, ale scenariusz nie pozwala im tak naprawdę na ukazanie pełni możliwości.