"Atramentowa" to niewątpliwy hit płytowy tego roku. Dlatego koncerty Stanisławy Celińskiej, na których wykonuje utwory z tego albumu, oczywiście wzbudzają duże zainteresowanie. Tak też było wczoraj w szczecińskiej Filharmonii.
Artystka, zaprosiła do udziału w tym wydarzeniu także Katarzynę Nosowską i Zygmunta Staszczyka. Zapewne część publiczności właśnie z tego powodu jeszcze chętniej nabyła bilety na wczorajszy występ. Choć wokalistka Heya, z powodu choroby musiała jednak odwołać swój udział w nim, sądzę, ze nie zaważyło to mimo wszystko w sposób znaczący na odbiorze. Na pewno nie przeszkodziło w delektowaniu się tekstami takich twórców jak Wojciech Młynarski czy Dorota Czupkiewicz.
 
Pani Celińska jest osobą tak ciepłą, emanującą tak dużą pogodą ducha, że praktycznie od pierwszych minut zapanowała nad widzami, wprowadzając ich na dłuższy czas w własny świat spokoju, mądrych refleksji i... wybaczenia. Na scenie towarzyszył jej ośmioosobowy zespół, w którym perkusistą jest Maciej Muraszko, kompozytor i aranżer całej muzyki na płycie.
 
 "Czerń i biel" to był pierwszy utwór w programie wieczoru (on takze rozpoczyna album  pani Stanisławy). Następnie została wykonana "Atramentowa rumba" , "Odemknij drzwi" oraz "Moje życie, twoje życie" (podczas jego wykonania partią solową na flecie popisał się Paweł Pełczyński). To były bardziej stonowane kompozycje, natomiast kolejne czyli "Obfitość", a zwłaszcza "I znowu on" to już były bardziej żywiołowe i mocno zlatynizowane utwory. W tym ostatnim niektórzy muzycy nawet tańczyli na scenie, a Paweł Pełczyński tym razem "szalał" na saksofonie.
 
Pomiędzy nimi pani Stanisława mówiła o swych wcześniejszych wizytach w Szczecinie, o nagrodzie za spektakl "Księga Hioba" na Kontrapukcie w 1985 roku, a także o tym jak bardzo lubi... portowe dźwigi. Dużo słow poświęciła także piosence "Wielka słota", która stała się bardzo ważna dla wielu osób. Tekst do niej napisał Muniek Staszczyk i on sam wszedł na scenę, kiedy miała zostać wykonana. Oboje opowiedzieli też o tym jak doszło do tej współpracy, a później usłyszeliśmy jeszcze "Warszawę" zespołu T.Love - także zaśpiewaną w duecie.
 
Artystka wybrała też kilka kompozycji z albumu  "Atramentowa. Suplement" i one zabrzmiały pod koniec występu. Usłyszeliśmy . "Za małe serce", "Trudny dzień" i "W głębokich cieniach". Nie wzbudziły one jednak tak dużych emocji jakie niosła z sobą kompozycja "Pieśń cygańska", zwłaszcza że pani Stanisława zadysponowała kilkakrotne wykonanie jej finału z kulminacyjnym chóralnym okrzykiem.
 
Po występie aktorka pozowła do zdjęć, rozdawała autografy. Chyba nikt nie wyszedł więc z  tego występu rozczarowany...