W programie długiej trasy promującej najnowszy album Voo Voo nie ma niestety Szczecina. Jest natomiast... Greifswald. Tam zespół Wojciecha Waglewskiego zagra 28 listopada. Może szczecinianie zdecydują się tam pojechać,a tymczasem warto poznać tę nową płytę zespołu, noszącą tytuł"Dobry wieczór".
Dziesięć utworów, które się na niej znajdują to kompozycje z reguły stonowane i dość spokojne, ale pod powierzchnią oferujące słuchaczowi wiele intrygujących niuansów. Wszyscy czterej panowie tworzący Voo Voo (oprócz lidera są to Karim Martusewicz, Mateusz Pospieszalski i Maciej Bryndal) są w bardzo dobrej formie i od początku płyty - od rozkołysanej kompozycji tyułowej - to jest odczuwalne. Co istotne, muzykom towarzyszy też znakomity śpiewak - Alim Qasimov. Słyszymy go w utworach "Gdybym" i  "Dokąd idą".Jego udział w nagraniach nadał całej płycie szczególnego wymiaru. Bardziej medytacyjnego i  uduchowionego.
 
Głos tego azerskiego wokalisty wznosi się na poziom wręcz niedosiężny.Qasimov jest bowiem  mistrzem mugham, techniki wokalnej, o tysiącletniej tardycji, w której poezja łaczy się z instrumentalną improwizacją. Oprócz niego w warszawskim studiu Andrzeja Rewaka,w którym rejestrowano cały materiał, gościł też zespół wokalny „Bornus Consort”. Chóralne partie w takich kompozycjach jak "Po godzinach" czy "Na coś się zanosi" uszlachetniły przekaz choć oczywiście rockowy charakter całości jest niezaprzeczalny.
 
Zaskakujący w tym zestawie może być utwór "Tli się", w którym gitary i saksofon "rozkręcają się" w dynamicznym pląsie, ale taka mała eksplozja dobrze koresponduje z pozostałymi fragmentami albumu. Choć "Dobry wieczór" może wydawać się płytą melancholijną i "schyłkową", to w tekstach Waglewskiego jest też afirmacja życia i naszej obecności na ziemi. Mamy z takimi akicentami do czynienia choćby w finałowym utworze "Odpuść mi moje życie". Pan Wojciech śpiewa: "Nic się nie kończy i nie zaczyna się nic. Nie wymyka z rąk i nie wpada w nie. Nie wiem, co jest skutkiem, a w czym przyczyna tkwi. Raczej dobre myśli wypierają te złe".