„Smaki i dotyki” to tytuł zbioru opowiadań Ingi Iwasiów, który ukazał się w 1996 roku. Jedno z nich („Porada”) wybrała szczecińska aktorka, Krystyna Maksymowicz i namówiła Stanisława Miedziewskiego do wyreżyserowania monodramu na jego podstawie.

 

Spektakl nosi tytuł „Smaki i dotyki” i powstał w koprodukcji ze słupskim Teatrem Rondo. Właśnie na jego scenie można było go zobaczyć po raz pierwszy – na początku tego miesiąca. Szczecińska premiera inscenizacji nastąpiła w piątek, 22 maja w Teatrze Małym.
 
Widz, który zobaczy plakat promujący to przedstawienie, nie znający literackiego pierwowzoru scenariusza, może  domyślić się o czym będzie mówiła jego bohaterka. To niemal godzinny słowotok kobiety, która zasmakowała w namiętnym spożywaniu trunków, nie umiejąc (a praktycznie nie mogąc), powiedzieć w odpowiednim momencie „stop”
 
Krystyna Maksymowicz bardzo w  monodramie przywołuje akcenty bardzo szczecińskie. Choćby piwo Bosman (lepsze kiedyś niż teraz), słynny na całą Polskę i Skandynawię, lokal Kaskada czy dżinsy z Odry. Mówi o stereotypowym ukazywaniu obrazu kobiety, która idzie na odwyk (przypominając rolę Sandry Bullock w filmie „28 dni”) . Stara się dotrzeć do bardziej ukrytych pokładów naszej wrażliwości, nie po to by wzbudzić litość czy  współczucie.    
 
To bowiem , co najbardziej uderza w tej konfesyjnej opowieści, to nie opis skutków naużywania – degradacji   psychicznej i marnowania własnego potencjału. To już było wielokrotnie komentowane przez film, teatr czy  literaturę (m.in. w nieadwo wydanej powieści Krzysztofa Vargi „Masakra”)  Bardziej poruszające są spostrzeżenia na temat zachowania otoczenia – kolegów z pracy, dobrych znajomych, którzy fałszywie bagatelizują problem i wciąż zapraszając ją na drinka czy piwo, lekceważąc podejmowane próby zerwania z nałogiem. 
 
Aby uczynić ten dramat  jeszcze bardziej twardym, jeszcze mocniej wybrzmiewającym, reżyser zdecydował się na minimum rekwizytów i  oszczędną scenografię.  Na scenie jest tylko krzesło, ale za to bohaterka prezentuje czerwony kostium (zaprojektowany przez Łukasza Sieniuć-Więckowskiego). Niemalże nie ma też w spektaklu oprawy muzycznej, ale właśnie dlatego  nucona przez panią Krystynę „Apasionata”, tak czysto i znacząco uderza...