Czekaliśmy dłużej, dostaliśmy mniej – tak można podsumować czwarty numer Magazynu Miłośników Szczecina „Szczeciner”. I jeszcze trzeba dodać: było warto!

W tym roku premiera „Szczecinera” została zaplanowana nie na kwiecień, ale na grudzień – to pierwsza zła wiadomość. Zamiast ponad 100 dostaliśmy prawie 100 stron tekstu – to druga zła wiadomość. Na szczęście – jak co roku – nie zawiodła treść rocznika.

Od piratów po milicję

W najnowszym numerze znajdziemy 12 artykułów. Przeczytamy m.in. o patronie z milicji, który patronem został prawdopodobnie z przypadku, o bramach cmentarnych – ku radości autorka nie opisała tylko bramy Cmentarza Centralnego, są wspomnienia mieszkańców Szczecina, którzy do naszego miasta przyjechali zaraz po wojnie. W „Szczecinerze” znajdziemy kilka słów o szczecińskich tramwajach – autor w swym wnikliwym tekście podaje nawet datę ostatniego kursu tramwajów w niemieckim Szczecinie! Na łamach tegorocznego wydania odnajdziemy także historię łodzi, która była zacumowana w Bramie Królewskiej i prozę – oczywiście także związaną ze Szczecinem.

Tożsamość miasta i mieszkańców

To co zawsze ujmuje czytelnika (a przynajmniej mnie) magazynu to jakość – doskonały papier, ciekawe zdjęcia dobrane do niemal każdego tekstu. I stylistyka rocznika – każdy numer jest czarno-biały, jakby sam sposób graficznego opracowania sugerował nam, że trzymamy w dłoniach kawałek ciekawej historii.

„Szczeciner” znów przypomniał mi, że mieszkańcy Szczecina muszą wykazać się wyjątkową mądrością i wrażliwością, by zrozumieć i zaakceptować przeszłość i tożsamość miasta. Czasopismo w sprytny sposób splata opowieści dotyczące niemieckiego i polskiego Szczecina, wyławia to co wartościowe, interesujące, zastanawiające.

Idealny prezent pod choinkę?

Twórcy „Szczecinera” na swoim profilu w serwisie Facebook zaraz po premierze napisali, że mają nadzieję, że „czasopismo dobrze sprawdzi się jako towarzysz zimowych wieczorów.” - tutaj zawód, czasopismo sprawdza się doskonale, ale jeden wieczór w zupełności wystarczy, by go przeczytać.

Nie zmienia to faktu, że to dobrze spędzony wieczór. W przyszłym tygodniu Wigilia, może ktoś z Waszych bliskich odnajdzie najnowszy numer pod choinką? Fani Szczecina na pewno z takiego podarunku się ucieszą. A ponieważ w tym roku mamy zaledwie 100 stron (rok temu „Szczeciner” liczył sobie 200) niższa jest także cena – za czwarty numer zapłacimy 24,90 zł.

Na koniec warto przypomnieć o deklaracji wydawcy magazynu – Szymona Jeża – ten bowiem podczas premiery zapowiedział, że w 2015 roku nie będziemy musieli czekać tak długo na piąty numer. Co więcej, od przyszłego roku „Szczeciner” nie będzie już rocznikiem, ale półrocznikiem. Jest zatem nadzieja, że mniej znaczy więcej.

Konkurs

Na koniec mamy do rozdania jeden egzemplarz najnowszego numeru.  

Dziękujemy za udział w konkursie.