Zack Braff powraca w reżyserskim projekcie! "Gdybym tylko tu był" to najnowsze dzieło, tego aktora, On sam zagrał też główną rolę. Ten komediodramat, (który powstał za pieniądze uzyskane z akcji crowdfundingowej w internecie), można zobaczyć m.in.w Multikinie.
Aidan jest aktorem, który pracuje głównie przy reklamach i epizodach. Jest też mężem pięknej kobiety i ojcem dwojga dzieci, które uczęszczają do prywatnej szkoły prowadzonej zgodnie z żydowskimi zasadami. Kiedy jego sytuacja finansowa dramatycznie się pogarsza, postanawia coś w swoim życiu zmienić. Żonę Aidana kreuje Katie Hudson (nominowana do Oscara za rolę w "U progu sławy"). To ona praktycznie utrzymuje rodzinę, co nie jest łatwe zważywszy że jej teść, Mandy Patinkin  (Saul Berenson znany z serialu  "Homeland") przestaje opłacać czesne wnuków. Całe fundusze przekazuje teraz na próbę zahamowania postępujacej choroby. Aidan wspiera go i podtrzymuje na duchu (w odróżnieniu od swego brata, geniusza mieszkającego w przyczepie), a jednocześnie stara się kierować własną rodziną, tak by każdy był szczęśliwy. Decyduje się na ryzykowny i śmiały plan przerwania edukacji dzieci w szkole i sam podejmuje się roli nauczyciela... 
 
"Gdybym tylko tu był" to opowieść o szukaniu swego miejsca w świecie, o  walce odpowiedzialniości z marzeniami, to wreszcie fabuła, w której reżyser chciał pokazać, że za szybko zapominamy o tym, co jest najcenniejsze w życiu, że tak rzadko afirmujemy je, nie dostrzegając wartości w sobie i w naszych bliskich. Braff serwuje nam dużą dawkę humoru, z ironicznym dystansem przyglądajac się poczynaniom swych bohaterów. Czasami są to zabawne sceny jak z typowej komedii (np. rabin wpadający na ściany podczas przejażdżki segwayem po szpitalu czy seks w nieco "przyciasnych" ubiorach), ale otrzymujemy też "krwawą" konfrontację z osobnikiem, który molestuje żonę Aidana.

 
Taki patchwork konwencji i estetycznych tonacji, nie wszystkim widzom będzie odpowiadał, ale jeżeli ktoś ceni dobre dialogi i muzykę alternatywną, toz pewnością je tutaj znajdzie.Film wyróżnia się bowiem z pewnością ciekawym zestawem utworów, które znajdziemy na jego ścieżce dźwiękowej. Tytułowy temat - "Wish i Was Here" to piosenka autorstwa Cat Power i Coldplay, a poza tym usłyszymy także takich wykonawców jak Bon Iver, The Shins, Badly Drawn Boy czy Gary Jules. 
 
Braff planuje teraz realizację melodramatu "Open hearts", więc może nie będzie to już tak eklektyczny obraz jak "Gdybym...".Bardzo jestem ciekawy, co przygotuje tym razem...