Pozycja rapu na polskim rynku muzycznym z każdym rokiem jest coraz silniejsza. I to mimo nieobecności artystów hip – hopowych w mass mediach, za wyjątkiem Internetu. Świadczy o tym między innymi ilość albumów, które uzyskały status ”Złotej Płyty”. Czy teatr jest również odpowiednim miejscem dla tej muzyki? Wystarczy sprawdzić repertuar szczecińskich teatrów, żeby odpowiedzieć na tak pytanie twierdząco. Inne pytanie, jakie nasuwa się przy tym temacie, brzmi następująco: „Czy użycie rapowej formy w sztukach teatralnych może przyczynić się do wzrostu zainteresowania ze strony młodych widzów teatrem?”.

Dwa spektakle

Dokładnie tyle sztuk teatralnych, które znajdują się obecnie w repertuarze szczecińskich teatrów, wykorzystuje rapową stylistykę. Pierwszą z nich jest ”Zemsta” w reżyserii Anny Augustynowicz prezentowana na Dużej Scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie. Druga to ”Bal manekinów” – ubiegłoroczna premiera Teatru Polskiego w Szczecinie, którą wyreżyserował Adam Opatowicz. O ile w pierwszym przypadku nazwanie ”Zemsty” rapową jest dość umowne, o tyle w przypadku drugiego spektaklu można tak powiedzieć z pełnym przekonaniem. ”Bal manekinów” jest pierwszą sztuką w Szczecinie, realizowaną z udziałem szczecińskich hip – hopowców: Łony i Webbera. Nie jesteśmy pionierami w takich działaniach. Wcześniej przez wiele lat Eldo brał udział w spektaklu "Przypadek Klary" – podkreślają artyści.

Muzyka

Muzyka do obu spektakli powstawała w różny sposób. W przypadku „Zemsty” odpowiadał za nią stale współpracujący z Teatrem Współczesnym i reżyser Anną Augustynowicz Jacek Wierzchowski. Jest on nie tylko kompozytorem muzyki teatralnej, ale także muzykiem Filharmonii Szczecińskiej, perkusistą i pedagogiem. W ”Balu manekinów” zadanie to zostało powierzone Andrzejowi Mikoszowi, znanemu pod pseudonimem Webber, który jest szczecińskim producentem hip – hopowym i współtworzy duet wraz z raperem Adamem Zielińskim, występującym jako Łona.

To się wykluwało w trakcie prób i nic nie zapowiadało, że forma, która na samym początku pojawiła się jako pewien rytm dyscyplinujący aktorów, utrzymujący ich we frazie wiersza, potem zostanie użyta jako organiczna część przedstawienia – o powstawaniu muzyki opowiada Jacek Wierzchowski.
Podczas prób Anna Augustynowicz prosiła, żeby miarowo stukać na jakichś kongach czy innych bębnach dostępnych w sali prób. Z czasem to proste stukanie przerodziło się, z oczywistych względów (za bardzo nam się nudziło - perkusistom), w jakieś rytmy i aktorzy się musieli w tym czasie zbierać z wierszem – kontynuuje. Jacek Wierzchowski zwraca również uwagę na to, że przy pracy nad muzyką ważne jest, by partia perkusji nie przerosła tego co najistotniejsze, czyli tekstu. Tekst nie był w żaden sposób dopasowywany do perkusji. Jego rytm jest zawarty w wierszu. Połączenie go z partią bębnów fakt ten tylko podkreśla – dodaje. 

W przypadku ”Balu manekinów” muzyka i teksty piosenek powstawały w dwojaki sposób. Część tekstów powstała najpierw, część zaś była pisana już do skomponowanej muzyki – mówi Webber. Stworzenie muzyki do spektaklu było o tyle inne, że w tym przypadku muzyka była częścią większej całości, ale takie ograniczenia wpływają na kreatywność – kontynuuje i wyjaśnia czym różnił się proces tworzenia muzyki do spektaklu w stosunku do produkcji podkładów na autorskie płyty.

Tekst

Różnice pomiędzy przedstawieniami widoczne są także w sposobie przeniesienia tekstu na deski teatru. ”Zemsta” Anny Augustynowicz stanowi stuprocentowe przełożenie treści dzieła Aleksandra Fredry. Nie zostały wprowadzone w nim żadne zmiany. W przypadku ”Balu manekinów” teksty piosenek, wykonywanych w trakcie spektaklu przez Filipa Cembalę, są autorstwa Adama Zielińskiego (Łony) i wzbogacają niejako treść utworu Bruna Jasieńskiego.

Największym walorem tekstu „Zemsty” jest zapisany w nim rytm. Pomimo, iż jest on rozpisany na role doskonale zgadza się co do sylaby – mówi o utworze Aleksandra Fredry Wojciech Sandach. – Kiedy to odkryliśmy, postanowiliśmy za tym pójść. Zaczęliśmy momentami „skandować”, ale nie wiem czy można to nazwać rapowaniem. Wielu widzów twierdzi, że jest to w rytmie hip – hopu czy rapu, ale nie to było naszym głównym założeniem – dodaje. Aktor podkreśla, że opanowanie tzw. „rapowania” było dla niego zarazem łatwe i trudne. Jak mówi, „łatwe z tego względu, że rytm ułatwiał uczenie się tego tekstu. Z drugiej strony trzeba było uważać, żeby nie popaść w monotonię”. Aktor zwraca uwagę na to, że w przypadku tej sztuki - trwającej ponad godzinę - największym wyzwaniem było przekazanie sensu całej sztuki przy jednoczesnym utrzymaniu się w rytmie.

W podobnym tonie wypowiada się aktor Filip Cembala grający w ”Balu manekinów”. Kiedy dowiedziałem się jakie zadanie stawia przede mną reżyser, nie sądziłem, że będzie tak trudne w realizacji. Aż do momentu pierwszej konfrontacji z tekstem, bitem, Łoną i Webberem. Oddaję honor muzykom tworzącym hip - hop, zwłaszcza tak ambitny i ciekawy muzycznie, jak w przypadku wyżej wymienionego duetu. W skrócie, zdecydowanie nie było to najłatwiejsze zadanie z jakim przyszło mi się zmierzyć – mówi.

Na podkreślenie zasługuje również fakt, że tekst ”Zemsty” jest „skandowany” nie tylko przez Wojciecha Sandacha, ale także przez aktorów odtwarzających pozostałe role. W przypadku ”Balu manekinów” rapuje tylko Filip Cembala, a wykonywane przez niego piosenki stanowią komentarz do toczących się na scenie wydarzeń. Jednocześnie uzupełniają one kwestie wypowiadane przez pozostałych aktorów grających w spektaklu. Całe przedstawienie nie jest jednak utrzymane w rapowej stylistyce.

Zarówno Wojciech Sandach, jak i Filip Cembala należą do aktorów młodego pokolenia. Pierwszy jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, drugi – Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni.

Odbiór

Jak powszechnie wiadomo jedną z najważniejszych rzeczy dla twórców jest opinia publiczności. A jak szczecinianie oceniają wymienione w artykule spektakle? Wszak publiczność jest jednym z najsurowszych krytyków. O to, z jakimi reakcjami osób odwiedzających teatr spotkały się ”Zemsta” i ”Bal manekinów” zapytałem również Wojciecha Sandacha – odtwarzającego rolę Papkina w pierwszej ze sztuk oraz Filipa Cembalę grającego postać BJ-a w drugim z wymienionych przedstawień.

Szczerze powiem, że jestem zadowolony. Najbardziej cieszy mnie to, że młodzi ludzie, którzy przychodzą na spektakl - jak wiadomo Zemsta” jest lekturą i w większości przychodzą licealiści i gimnazjaliści - dobrze się bawią oglądając spektakl – mówi o odbiorze ”Zemsty” Wojciech Sandach. Opinie o spektaklu są w większości pozytywne, choć oczywiście zdarzają się też i negatywne. Te jednak pochodzą w dużej mierze od widzów dorosłych, którzy nie przyjmują tej formy zabawy słowem – dodaje.

Filip Cembala o odbiorze ”Balu manekinów” wypowiada się w następujący sposób: „Na pewno jestem zadowolony z tego, że mogłem się zmierzyć z tym zadaniem. A efekt? Każdego wieczoru jest inny. Raz jestem bardziej zadowolony, raz mniej. Dostaję bardzo dużo maili od widzów, głównie na Facebooku, z których wynika, że spektakl przypadł im do gustu, to mnie bardzo cieszy”.

Wnioski

Nie da się jednoznacznie określić czy wprowadzenie do sztuk teatralnych rapowej stylistyki przyczyni się do wzrostu popularności teatru wśród młodzieży słuchającej na co dzień tego gatunku muzyki. Jak zauważył Webber, odnosząc się do ”Balu manekinów”, „może być tak, że na ten spektakl wybierze się trochę osób, które zaprzestały chodzić do teatru, ale to czy zajrzą tam raz jeszcze zależy od tego, czy im się spodoba ten spektakl, na który się wybrali”. Czy w przyszłości na scenach szczecińskich teatrów pojawią się sztuki teatralne wykorzystujące rapową stylistykę czas pokaże. Póki co zachęcam do odwiedzenia Teatru Współczesnego i Teatru Polskiego w celu obejrzenia ”Zemsty” i ”Balu manekinów”, o ile już tego nie zrobiliście.