Szewc – błąd łamania tekstu Szewc – gra strategiczna, którą rozgrywa się na kartce papieru Szewc – pijaczyna (szewskie picie) Szewc – ten, który klnie (szewskie przekleństwa) Szewc – raptus, nerwus (szewska pasja).

Czy wy naprawdę myślicie, że wszyscy będą mogli być
zmechanizowani i ustandaryzowani w pracy ręcznej?.
Zawsze na świecie będą dyrektorzy i urzędnicy wyżsi, którzy będą jeść, co innego niż majstrzy w fabrykach, ponieważ praca umysłowa wymaga innych składników mózgu - mózgu i jedzenia.

Stanisław Ignacy Witkiewicz,
"Szewcy"

No, istnieje także w tzw. masowej kulturze szewski akcent liryczny w postaci sentymentalnej piosenki śpiewanej przez Hannę Banaszak: Szewcem do mnie mów, mów szewcem…, a także w nazwisku ukraińskiego poety narodowego, niejakiego Tarasa Szewczenki, ale to raczej wyjątki, pomijając fakt, że to oczywiste żarty bo wszak szewc – ten typowy polski, a pewnie nie tylko polski, to…no właśnie, kto? Czy jest to jeszcze osoba fizyczna, właściciel zakładu pracy, czy może już sam stereotyp z czerwonym nosem, zniszczonym fartuchem i gębę pełną gwoździ?

No i czy o szewcach można w ogóle poważnie? Oczywiście poza sytuacjami, gdy odpada nam nagle na chodniku obcas (takie barachło teraz w tych wytwórniach kleją) a my pędzimy właśnie do Polskiego na premierę Szewców Witkacego.

I czy są w ogóle jeszcze w naszym mieście prawdziwi, praktykujący szewcy? Tacy, którzy prowadzą swoje małe, usytuowane poniżej chodników zakłady, w których to zakładach łatają, przybijają, wyrównują, rozciągają i którzy – gdy do nich z wyżyn chodnika schodzimy – zapisują nasze nazwiska w przetłuszczonych zeszytach otwieranych poślinionym palcem; tacy, którzy noszą skórzane fartuchy na szelkach, a na haczykowatych nosach opierają cienkie okulary, którzy są chudzi, kaszlący i przecierają załzawione oczy żółtymi od tytoniu palcami?

No i znowu stereotyp. A może już nic poza stereotypem nie ma? Może są jedynie szewcy stereotypowi właśnie? Tacy, którzy (w sensie zawodowym) wymrzeć już powinni?

Kto uczy się dzisiaj tego zawodu? Kto i z jakich podręczników czerpie wiedzę o tym fachu? Kto i komu przekazuje umiejętność sprawnego przybijania podeszwy, wszywania suwaków, wymiany fleków, klejenia, łatania, dratwowania itp.?

Do niedawna jeszcze żył (zmarł w wieku 92 lat) i praktykował w Szczecinie Pan Józef Tukaj, który miał swój zakład przy ulicy Kopernika 6 - pierwszy powojenny szewc w Szczecinie, którego Niemcy sprowadzili z Bawarii, gdzie było wywieziony na przymusowe roboty, już na przełomie lat 1943/44, najprawdopodobniej po to, aby w niemieckim wtedy Szczecinie łatał obuwie żołnierzom Wehrmachtu.

Jednym z uczniów mistrza Tukaja jest pan Michał Michalski.

wSzczecinie.pl: Panie Michale, jak łatwo dostrzec, jest Pan trzeźwym człowiekiem, a przy tym – choć ekipa dziennikarzy zajmuje Panu czas już od 20 minut – nie zaklął Pan ani razu. Czy to normalne, codzienne Pana zachowanie?

Michał Michalski: Jak najbardziej. Jestem w pracy, szanuję klientów i tym samym lubię łamać stereotypy (szewskie picie). Moja zasada: alkoholu w pracy nie spożywam. Nie lubię pachnieć komuś w twarz płynem wyskokowym. Chcę także, aby zlecona praca wykonana była poprawnie, a do tego trzeba jasnego patrzenia i myślenia. Co do mocnego słownictwa - z rzadka używam słów uważanych ogólnie za obraźliwe. Także w obrębie domu. Więc nie złapiecie mnie tutaj na wulgaryzmach.

wSzczecinie.pl: Czy uważa Pan, że zawód szewca w Szczecinie, w Europie, skazany jest na zapomnienie? Czy można się z tego zajęcia dzisiaj utrzymać?

Michał Michalski: Można. Niedawno otworzyłem drugi zakład szewski w Stargardzie. Mam klientów. Także z Niemiec. Ludzie z biegiem czasu zaczynają doceniać dobrą, terminową i nie nazbyt drogą robotę. A buty zawsze się będę psuły. Dla mnie na szczęście.

wSzczecinie.pl: Hmm, więc nie chce Pan wyjechać z kopytem za miedzę, aby tam, dla Niemców, za lepszą opłatą łatać obuwie?

Michał Michalski: Nie mam zamiaru. Zbyt wiele tu spraw do przypilnowania i do kochania. Mam żonę i dwoje dzieci. Mam dwie firmy, mam miejsca, za którymi przepadam. Ludzie mnie cenią, a ja ich szanuję. Póki co – jest mi tu całkiem dobrze. Oczywiście zawsze czegoś się można czepić; czy to w polityce fiskalnej, czy międzynarodowej, ale i pod tym względem jestem optymistą. Za dobre podejście do zawodu i za fachowość otrzymałem unijną dotację na otwarcie firmy. Nie jest tak źle. Trudności trzeba przetrzymać. Najlepiej z uśmiechem.

wSzczecinie.pl: No, to patriota z Pana; rzetelna firma, dobra robota, optymizm, brak zapędów emigracyjnych…

Michał Michalski: Może to i jest patriotyzm. Może lepszy, niż wyrażanie swoich nadmiernych emocji na ulicy, czy stadionie. Proszę samemu to ocenić. Zadowolenie klienta w pracy, uśmiech dziecka i dłoń żony w domu, to dla mnie dość, abym poczuł się szczęśliwym.

wSzczecinie.pl: Gdzie uczył się Pan zawodu i czy nie myślał Pan, aby skończyć jakieś studia choćby po to, by nie pracować fizycznie? No, wszak przyjemniej jest chyba pracować gdzieś w biurze, przy telefonie i komputerze. W urzędzie czułby się Pan panem, a tu jest Pan jedynie drobnym usługodawcą.

Michał Michalski: Co do szkoły; mam wyższe wykształcenie z zarządzania przedsiębiorstwem, oraz szewski dyplom czeladniczy, a za rok planuję uzyskać dyplom mistrzowski w tym fachu. Wcześniej nauki pobierałem u dwóch najstarszych szewców w Szczecinie – teoretyczne u Pana Józefa Tukaja i praktyczne u Jana Banaszaka. Komputera używam jak każdy młody człowiek, także do reklamy swojej firmy. W zawodzie jestem od lat dziewięciu, własny zakład prowadzę od lat pięciu i czuję się zawsze Kimś, gdy Klient z mojej pracowni wychodzi zadowolony. Nie potrzebuję do tego sekretarki, biurka i dywanika.

wSzczecinie.pl: Rozumiem, że rodzina, gdy pójść musi do szewca, przychodzi do Pana?

Michał Michalski: Niestety, przysłowie, że szewc w podartych butach chodzi ma w pewnym stopniu także zastosowanie względem mojej rodziny. Często nie mam czasu, aby naprawić buta żonie, jednak - jako, że awaria żoninego obuwia zakończyć się może ostatecznie jej wizytą u konkurencji – pochylam się z troską nad jej trzewikiem.

wSzczecinie.pl: No, to jest argument. Co powiedziałby Pan na koniec rozmowy Czytelnikom naszego portalu?

Michal Michalski: Szanujcie szewców - przychodźcie do mnie. Po ratunek dla stóp, po uśmiech, po prostu.

Zakład Szewski Majster Fach
Michał Michalski
al. Wojska Polskiego 10, Szczecin,
tel. 513 197 169, 

e-mail: info@majsterfach.pl 
Czynne: 
poniedziałek – piątek: 9.00 - 17.00, 

ul. Słowackiego 17 Stargard Szczeciński
tel. 513 197 169, 797 207 807