O ponad 30% więcej jednostek cumowało w 2017 roku w szczecińskim Porcie Jachtowym na Wyspie Grodzkiej. Podobnie jak w roku ubiegłym największą grupę gości stanowili Niemcy.
W sumie NorthEeast Marinę na Wyspie Grodzkiej odwiedziło w tym roku 1027 jednostek. Ponad 600 z nich przypłynęło do Szczecina pod banderą naszych zachodnich sąsiadów. Drugą pod względem liczebności grupą byli Polacy. Mimo że biało-czerwonych jachtów było niespełna 300, to właśnie nasi rodacy zostawali u nas najdłużej.

- Część z nich podpisała z Żeglugą Szczecińską umowy rezydenckie, które gwarantowały im miejsca postojowe nawet na pół roku. Goście zagraniczni przypływali do nas zazwyczaj „weekendowo”. Zostawali jedną, dwie noce, odpoczywali, oglądali miasto i płynęli dalej – mówi Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik prasowy miasta ds. żeglarstwa i turstyki.

Luksusowy jacht z Monako i egzotyczni goście z Chile
Łącznie zliczono 12 bander, które w minionym sezonie odwiedziły szczeciński Port Jachtowy. Byli m.in. dobrze znani goście – Szwedzi, Holendrzy, Duńczycy, Norwegowie, Szwajcarzy, Brytyjczycy, Austriacy i Finowie.

- Szczególnie ucieszyła nas wizyta pięknego, luksusowego, 24-metrowego jachtu motorowego z Monako. Jego właściciel po przypłynięciu poprosił o zamówienie przejazdu VIP na podszczecińskie lotnisko, skąd w dalszą drogę udał się prywatnym samolotem – opowiada Owsik-Kozłowski. - Niewątpliwie najbardziej egzotycznym gościem była jednostka zarejestrowana w stolicy południowoamerykańskiego Chile – Santiago. 14-metrowy jacht charakteryzował się uśmiechniętą załogą głośno rozmawiającą po hiszpańsku.

Ponadto w NorthEast Marinie cumowały jednostki o tak intrygujących nazwach jak „San Escobar”, „Krokodyl” i „Dar żony”. Gościły tu również trzy „Anie” i jedna „Hania”.

Popularność mariny rośnie
- Z pewnością wpływ na frekwencję podczas tegorocznego sezonu miał finał regat The Tall Ships Races. Wielkie żaglowce na początku sierpnia przyciągnęły do Szczecina setki mniejszych jednostek. Część z nich cumowała przy kejach na Wyspie Grodzkiej. Najwyraźniej widać to w statystykach książek bosmańskich. Prócz tego przy okazji promocji finału regat częstokroć udawało się „przemycić” także informacje o samej marinie – tłumaczy rzecznik. - Obecność na branżowych targach, imprezach ogólnopolskich i międzynarodowych owocowały nie tylko zaproszeniami na tolszipy, ale także informacjami o atrakcjach turystycznych naszego miasta i szczecińskich nowościach nadwodnych – bulwarach i marinie.