W Warszawie spotkała się z fanami w Empiku, ale na koncerty wybrała dwa miasta portowe – Gdańsk i Szczecin. Wczoraj w klubie Lulu mogliśmy zobaczyć Y`akoto !

Niezły aperitif

Występ ten był prologiem tegorocznego Szczecin Music Fest i można powiedzieć, że był to niezły aperitif. Czarnoskóra artystka dysponuje bowiem ciekawą barwą głosu, szybko znajduje dobry kontakt z publicznością, a tego jak porusza się po scenie mogłyby jej zapewne pozazdrościć największe gwiazdy muzyki soul.

Ojciec Jennifer (tak ma na imię ta wokalistka)  jest poważanym w Ghanie i innych afrykańskich krajach,  muzykiem, a ona sama  w dzieciństwie uczyła się grać na fortepianie oraz dużo śpiewała. Uwielbia  taniec i jest dyplomowaną instruktorką w tej dziedzinie. Tak więc sukces ma niemalże zapewniony, choć konkurencja na muzycznym rynku jest oczywiście duża. Jej debiutancki album zatytułowany „Babyblues”  zyskał wiele pozytywnych recenzji i sprawił, że w zachodniej Europie jest już dobrze znana. 

Nasz człowiek

Do Polski przyjechała z zespołem, w którym grają czterej muzycy: Reda Samba – perkusja (znany ze współpracy z Lauryn Hill), Benoit Dordolo – bas,  "nasz człowiek" czyli Matthaeus Winnizky (klawisze) i  Haile Jno-Baptiste (gitara), a występ rozpoczął się dość spokojnie - od dobrze chyba znanego utworu „Tamba”. Po nim usłyszeliśmy  „Babyblues” i „Diamonds”, które już zdecydowanie bardziej poruszyły widzów. Kolejny zaś utwór czyli „Talk To Me” został  poprzedzony krótką, dowcipną zapowiedzią, w której Y`akoto powiedziała trochę o damsko-męskich relacjach.

Sposób na stres

Choć już wcześniej rytmicznie poruszała się na scenie, to na więcej pozwoliła sobie przy „Moving”, kiedy to zrzuciła ze stóp pomarańczowe buty i swobodnie już zaczęła tańczyć.Każdy z następnych utworów („Bodymovements”, „Whatever Dear”, „What Makes You Strong”) był przez nią „zaopatrzony” w komentarz lub jakąś krótką opowieść nawiązującą do tekstu piosenki. Jennifer powiedziała m.in., że bardzo kocha muzykę i swój zespół, ale nienawidzi stresu. Dlatego po przyjeździe do Szczecina postanowiła pójść do salonu kosmetycznego i oddać swe dłonie manikiurzystce, bo ten zabieg bardzo ją relaksuje. Najwyraźniej miejscowa kosmetyczka wypełniła swe zadanie bez zarzutu, bo Y`akoto przez cały koncert  była w bardzo dobrym nastroju. Próbowała przekazać go widzom i według mnie,  to jej się udało...

Sama na scenie

Tego wieczoru zaśpiewała jeszcze “Without You” oraz swój singlowy przebój “Good Better Best”, w którym chyba najmocniej zaakcentowali swą obecność pozostali muzycy,  a następnie wszyscy zeszli ze sceny. Publiczność oczywiście nie pozwoliła na to by występ zakończył się tak szybko. Skandowanie  „Y`akoto... Y`akoto!” przyniosło taki efekt, że najpierw ona sama zasiadła za klawiszami Rhodesa  i zagrała „Truth”, a następnie już znów z całym zespołem -„Tonight”. To był interesujący finał, choć trochę mi zabrakło bardziej rozbudowanych partii solowych poszczególnych instrumentów. Jedynie klawiszowiec pokazał jak wiele potrafi.  Pozostali  na pewno bardziej jeszcze mogliby wyeksponować swoje umiejętności.

Ciąg dalszy w marcu

Kolejne wydarzenie, zapowiedziane przez agencję Koncerty.com to występ belgijskiej formacji Treiggerfinger (2.03 w klubie Lulu), a w międzyczasie podane zostaną informacje o wiosennych i letnich punktach programu tegorocznej edycji Szczecin Music Fest.