U 30-letniej Afrykanki, przebywającej w Berlinie, podejrzewano zakażenie śmiertelnym wirusem Ebola. Około 600 osób zostało objętych kwarantanną. Okazało się jednak, że był to fałszywy alarm. Berlińczycy zostali już wypuszczeni do domów.

Jak donosi portal tvn24.pl pochodząca z Afryki Zachodniej kobieta zemdlała w kolejce w berlińskim Centrum Pośrednictwa Pracy. Wezwani na miejsce lekarze stwierdzili, że Afrykanka ma symptomy wczesnego stadium zakażenia śmiertelnym wirusem Ebola. W Centrum Pośrednictwa Pracy natychmiast wprowadzono kwarantannę, a kobietę w zabezpieczonej karetce przewieziono do szpitala Virchow Clinic.

Jednak po badaniach w szpitalu lekarze oznajmili, że kobieta jest zdrowa, a przytomność straciła najprawdopodobniej ze względu na upał i słabą wentylację pomieszczenia w urzędzie. Wirusa mają wykluczyć wyniki badań laboratoryjnych.

W szpitalu, do którego przewieziono Afrykankę, jest przygotowanych 20 miejsc dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia gorączką krwotoczną.

Ebola to śmiertelny wirus, który przenosi się przez krew i inne płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała zmarłego. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.

We wtorek Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że epidemia gorączki krwotocznej zabiła w czterech krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii - już 1229 osób.