Co tydzień szczecińscy leśnicy wywożą z lasów pełne samochody śmieci. Do października uprzątnęli ze swoich terenów blisko 110 ton odpadów. Nie ma też tygodnia, by nie musieli czegoś naprawiać. Wandale demolują wszystko, co znajdą przy drodze: ławki, kosze na śmieci, wiaty rekreacyjne.
Jak zaznacza Andrzej Kus, rzecznik prasowy miasta ds. komunalnych i ochrony środowiska, problem z dzikimi wysypiskami występuje najczęściej w pobliżu osiedli z domkami jednorodzinnymi. Od początku roku z całego Szczecina pracownicy lasów miejskich sprzątnęli 32 tony odpadów. Najczęściej zbierają je w okolicach: Kijewa, Parku Leśnego Klęskowo, Głębokiego czy osiedla Bukowo.

Mieszkańcy nie oszczędzają także szlaków turystycznych, jak i polan. Z tych miejsc – od początku roku – sprzątnięto ponad 75 ton odpadów! Zarówno w prawobrzeżnej, jak i lewobrzeżnej części miasta.



- Wszystkie miejsca pod nadzorem lasów miejskich sprzątane są obecnie trzy razy w tygodniu: w poniedziałki, czwartki i soboty. W sezonie częstotliwość jest jeszcze większa. Miesięcznie sprzątanie kosztuje 12 tysięcy złotych na lewobrzeżu oraz 8 tysięcy złotych na prawobrzeżu – informuje Kus.



Bałaganiarze wyrzucający śmieci w nieprzepisowych miejscach muszą liczyć się z tym, że gdy zostaną złapani na takiej czynności lub zostaną zlokalizowani w innych sposób, nie będą mieli taryfy ulgowej. Za takie zachowanie grozi kara do 500 złotych. Jeśli sprawca nie chce przyjąć mandatu sprawa kierowana jest do sądu, który może orzec grzywnę wynoszącą nawet 5 tysięcy złotych.

- W przypadku, gdy zauważymy dzikie wysypisko, warto zgłosić je poprzez aplikację alertu miejskiego, załączając niezbędne do zlokalizowania miejsca informacje. Dzięki temu znacznie szybciej uda się posprzątać śmieci – zachęca Kus. - Zazwyczaj czas interwencji na terenach miejskich wynosi maksymalnie dwa dni.