To był bardzo szczególny wieczór operowy. Z kilku powodów...

Po pierwsze, zobaczyliśmy w Szczecinie artystkę niezwykłą, bo na pewno Patricia Petibon należy do śpiewaczek, które zarówno krytycy, jak też publiczność obdarzają wielkim uznaniem. Po drugie, Francuzka jeszcze w Polsce nie występowała. Zatem jej koncert w ramach wydarzeń celebrujących powrót Opery na Zamku do swej zmodernizowanej siedziby, był pierwszą okazją do zobaczenia tej utalentowanej artystki na żywo w naszym kraju.

Przyjechała do naszego miasta 23 listopada wraz z towarzyszącą jej pianistką Susan Manoff, by uświetnić Nowe Otwarcie obiektu na Zamku, ale był to jednocześnie finał odbywających się w Szczecinie,  Dni Kultury Francuskiej. Słowo wstępne należało do dyrektora Opery Na Zamku, Jacka Jekiela, który poprosił o uczczenie minutą ciszy ofiar zamachów terrorystycznych w Paryżu. Po nim usłyszeliśmy ambasadora Francji w Polsce, Pierre`a Buhlera, a następnie na scenę weszła Patricia Petibon wraz z Susan Manoff.

Śpiewaczka ta  wyróżnia się szczególnie jako doskonała wykonawczyni muzyki barokowej, ale dobrze sprawdza się także w repertuarze bardziej popularnym. Taki był właśnie program pierwszej części jej występu, podczas którego zaprezentowała utwory Gabriela Fauré, Erika Satie czy Manuela Rosenthala. Były to interpretacje barwne i niepozbawione humoru. Podczas wykonywania "Fido, Fido" z cyklu "Chansons du Monsieur Bleu" tego ostatniego kompozytora imitowała szczekanie psa, a pianistka wykonując piosenkę  "L’Éléphant" założyła na nos... trąbę.
 
W drugiej części wieczoru na scenie było jeszcze więcej rekwizytów, bo obie panie przedstawiły m.in. utwory z cyklu "La Bonne Cuisine" Leonarda Bernsteina, który "zajrzał" do słynnej XIX-wiecznej francuskiej księgi kucharskiej Emile’a Dumonta i skomponował do nich muzykę. Patricia Petibon przebrała się w fartuch i czapkę kucharską i zza pulpitu śpiewała  o różnych potrawach - np. o śliwkowym puddingu... Pianistka także przywdziała taki strój, a zatem duet przedstawiał się bardzo humorystycznie. Patricia niektóre rekwizyty (np. gumową kurę) rzucała w kierunku widzów, wzbudzając wśród nich wybuchy śmiechu.  

W tej części koncertu usłyszeliśmy także kompozycje Georga Gershwina i Augustina Lary. Artystka czuła się bardzo dobrze w sali Opery i zachęcona aplauzem przedstawiła jeszcze kilka utworów nadprogramowych - np. balladę "Somewhere Over The Rainbow" Harolda Arlena i E. Y. Harburga. Niewątpliwie więc widzowie otrzymali dużą porcję muzycznych i pośrednio też kulinarnych wrażeń.