Rok 2009 w życiu politycznym miasta to przede wszystkim wybory do Parlamentu Europejskiego oraz upadek Stoczni Szczecińskiej Nowej.

Stocznia Szczecińska

Przez cały rok 2009 szczecinianie byli widzami smutnego serialu o Stoczni Szczecińskiej. Rząd starał się ratować szczeciński zakład, ale bez powodzenia. Stocznię mieli kupić Katarczycy, jak się okazało, pomimo wpłaty wysokiego wadium, wycofali się z inwestycji. Wokół inwestycji kręciły się podejrzane osobistości w rodzaju pośrednika handlu bronią czy pojedynczy związkowcy wysyłający listy ostrzegające inwestora przed kupnem szczecińskiego zakładu. Stocznia, choć z polityką nie powinna mieć wiele wspólnego, stała się jej narzędziem. Krzysztof Zaremba, senator Platformy Obywatelskiej ze Szczecina, na kilka miesięcy przed wyborami odszedł z partii na znak protestu dotyczącego tego, co rząd robi ze stocznią. Ówczesny poseł, dziś już euro parlamentarzysta Sławomir Nitras, stwierdził, że Zaremba odszedł z partii, bo nie dostał „jedynki” na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Jak się nieoficjalnie dowiedziałam, Zaremba miał duże szanse otrzymania numeru jeden na liście Prawa i Sprawiedliwości, ale z PO odszedł zbyt późno, a cenną jedynkę dzierżył już od pewnego czasu Marek Gróbarczyk.

Wybory do Parlamentu Europejskiego

I tak oto płynnie przeszliśmy do Parlamentu Europejskiego. W Szczecinie euro wybory wygrało PO z wynikiem 43,71% (nieznacznie mniej w porównaniu z całym krajem), drugie miejsce zajęło SLD (21,80% - wynik o wiele lepszy niż ogólnokrajowy), a trzecie PiS (21,58% - wynik o wiele gorszy niż ogólnokrajowy). Ze Szczecina do Parlamentu Europejskiego wyjechali ostatecznie Sławomir Nitras (PO), Bogusław Liberadzki (SLD) oraz niezwiązany z naszym miastem, ale upierający się, że jest jego mieszkańcem oraz przyjaciel Joachima Brudzińskiego - Marek Gróbarczyk (PiS).

Zresztą Mirosława Masłowska - jedna z kandydatek PiS do euro parlamentu powiedziała wprost, że Gróbarczyk dostał „jedynkę” ze względu na swoją zażyłą znajomość z Brudzińskim i dlatego też na pewien czas zawiesiła swoje członkowstwo w partii braci Kaczyńskich.

Wyjazd Sławomira Nitrasa do Brukseli umożliwił z kolei wyprawę na Wiejską Cezaremu Atamańczukowi przyłapanego na zażywaniu narkotyków, który z życiowej szansy skorzystał i obecnie zasiada w Sejmie. O jego zapowiadanym poświęceniu się kwestii walki z narkotykami niewiele słychać.

Bardziej serwisy plotkarskie niż tradycyjne media żyły odejściem z Sejmiku Wojewódzkiego Radosława Majdana, który swoją przyszłość wiąże już jednak bardziej z Warszawą niż naszym miastem.

Afery prezydenckie

Rok 2009 był raczej łaskawy dla Piotra Krzystka, nie licząc oddania feralnego ponad stumetrowego mieszkania, które jak orzekł sąd, prezydent nabył po zdecydowanie zaniżonej (35 tysięcy złotych) cenie. Następnie mieszkanie przekształcono w Rodzinny Dom Dziecka, które w grudniu odwiedził… prezydent Krzystek.

To była niejedna kontrowersyjna sprawa, w którą zamieszany był nasz burmistrz. Na przełomie maja i kwietnia wybuchła afera szwagrowa. SLD oskarżyło wtedy prezydenta, że w zamian za pożyczenie 150 tys. zł umożliwił szwagrowi wygranie poważnego przetargu. Zarzuty lewicy nie potwierdziły się jednak.

Kto na prezydenta Szczecina?

Druga połowa roku 2009 minęła na spekulacjach, kto i pod czyimi auspicjami wystartuje w wyborach na prezydenta Szczecina, które odbędą się jesienią 2010 roku. Spekulowano, czy PO poprze Piotra Krzystka. Wszystko jednak wskazuje na to, że obecny prezydent otrzyma to poparcie. Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja wytworzyła się wokół ewentualnego kandydata PiS. Od dawna mówi się o tym, że poparcie takie powinna otrzymać Małgorzata Jacyna – Witt. Popularna szczecińska polityk obawia się jednak, że wsparcie jej przez PiS, który nie cieszy się dużym entuzjazmem wśród szczecinian, może być dla niej swoistym pocałunkiem śmierci. Stąd w pewnym momencie zaczęto mówić o kandydaturze Joachima Brudzińskiego, który miał wystraszyć Jacynę – Witt i zmusić ją do startu jako kandydatki PiS. Pani Małgorzata wydaje się być jednak nieugięta i myśli o własnym komitecie. Bez pieniędzy (które posiada PiS) nie jest jednak w stanie wygrać wyborów. I dlatego jedna z osób związanych z PiS jest przekonana, że Jacyna – Witt jednak wystartuje pod auspicjami partii braci Kaczyńskich, bo bez środków daleko nie zajedzie.

W SLD myślano początkowo o Jacku Piechocie, który przegrał w poprzednich wyborach z Piotrem Krzystkiem dopiero w drugiej turze. Były minister zrezygnował jednak ze startu. Wydaje się, że optymalnym kandydatem SLD z realnymi szansami na zwycięstwo może być już tylko Bartosz Arłukowicz. Ale czy ten ambitny polityk, z dynamicznie rozwijającą się sejmową karierą będzie chciał wrócić do Szczecina? Śmiem wątpić.