O dystansie, personalnych przepychankach, planach na stadion, aquapark i kolej miejską oraz najważniejszych zadaniach na najbliższą kadencję opowiada prezydent Szczecina.

 

 

Czy Pana zdaniem kolejna kadencja to dowód na to, że mieszkańcy Szczecina Panu ufają, że przede wszystkim ufają, że ma Pan plan na nasze miasto?

Myślę, że te wybory pokazały, że mieszkańcy cenią stabilizację, cenią przewidywalność i że zauważają zmiany, w różnych sferach w Szczecinie. W przestrzeni komunikacji to nowe drogi, nowe autobusy, nowe tramwaje, w przestrzeni kultury: nowa Filharmonia, Trafostacja Sztuki, mamy też nowe obiekty sportowe itd. Mieszkańcy tak naprawdę patrzą na to, co ich otacza i jeżeli te zmiany idą w dobrym kierunku to obdarzają prezydenta swoim zaufaniem. Nie oczekują rewolty, ale stabilizacji i spójnej wizji przyszłości. Myślę, że ważną rolę odegrały ostatnie konsultacje programu Szczecin 2020.

A czy fakt, że w drugiej turze zmierzyli się kandydaci bezpartyjni jest znakiem, że szczecinianie są zmęczeni partiami?

To są wybory, w których mieszkańcy w większym stopniu stawiają na konkretne osoby. I stąd ta ucieczka od partii politycznych, od szyldów politycznych. Oczywiście w przypadku radnych to tak nie działa, ale w przypadku wyborów prezydenckich myślę, że to słuszny wniosek.

"Mieszkańcy tak naprawdę patrzą na to, co ich otacza i jeżeli te zmiany idą w dobrym kierunku to obdarzają prezydenta swoim zaufaniem."

W przypadku Szczecina mieliśmy do czynienia z rozgrywką pomiędzy pozytywnym spojrzeniem, a spojrzeniem negatywnym. Jednak moja konkurentka w dużej mierze stawiała nacisk na krytykę i to nie wszystkim się podoba. Słyszałem wiele głosów mieszkańców, którzy mówili, że mają dość sporów politycznych. Ludzie chcą, żeby zmieniało się ich otoczenie, żeby dzieci chodziły do dobrych szkół, żeby na ulicach było bezpiecznie, żeby komunikacja miejska była czysta i punktualna. A to nie ma barwy politycznej, to zależy od ludzi, którzy tym zarządzają.

Budując koalicję w Radzie Miasta udało się przekonać Panu wszystkie partie. Praktycznie nie ma opozycji. Z jednej strony możemy pomyśleć „to będzie bardzo spokojna kadencja”, z drugiej strony czy mieszkańcy nie powinni się obawiać tego, że nikt nie będzie kontrolował „władzy”?

W ustabilizowanych demokracjach liczy się dialog i sztuka znajdowania kompromisów. W niemieckiej demokracji często zdarzały się takie koalicje CDU/CSU-SPD. Pani kanclerz Merkel też rządzi w szerszej koalicji. Zresztą podobnie dzieje się w Szwajcarii, która jest pewnym wzorcem demokracji. Tam są zdecydowane większości i czasami autentycznie nie ma opozycji, nikt tego nie kwestionuje i nie nazywa niedemokratycznym. Mieszkańcy oczekują rozwiązywania ich problemów. Jeśli będziemy koncentrować się na tym, co jest ważne dla miasta i mieszkańców zamiast toczyć polityczne spory o rzeczy mało istotne to uda nam się rozwiązać więcej problemów.

"Potrafię stanąć trochę z boku i zapytać siebie samego „po co mi to potrzebne”? Chcę rozwiązywać problemy miasta, a to co, kto, o kim powiedział ma dla mnie drugorzędne znaczenie."

Jeżeli natomiast taka sytuacja będzie prowadziła do patologii to oczywiście mieszkańcy nie będą tego tolerowali i na pewno nas rozliczą w kolejnych wyborach. Cieszę się z tego, że nasze rozmowy z klubami zeszły na poziom problemów mieszkańców. Dzięki temu, że nie prowadziłem negatywnej kampanii wyborczej, o nikim nie mówiłem źle, mam otwarte pole do rozmowy z każdym. Gdyby Pani Małgorzata miała na to ochotę, też mogłaby w tych rozmowach uczestniczyć. Ale do tego trzeba dojrzeć. Ja jestem otwarty, nie biorę krytyki z kampanii wyborczej do siebie, mam do tego duży dystans. Potrafię stanąć trochę z boku i zapytać siebie samego „po co mi to potrzebne”? Chcę rozwiązywać problemy miasta, a to co, kto, o kim powiedział ma dla mnie drugorzędne znaczenie.

 

W Pana programie znajdziemy pięć grup zobowiązań. Wiemy, że każda z nich jest ważna, ale od czego zamierza Pan zacząć kadencję, czego realizacji doczekamy się najszybciej?

Ta kadencja to spojrzenie na dwie ważne kwestie dla Szczecina. Po pierwsze tworzenie nowych miejsc pracy i jest to kwestia, która staje się dla nas najistotniejsza w tej chwili, ponieważ potrzebujemy rozwoju gospodarczego, wypełnienia tych przestrzeni, które przygotowaliśmy do tej pory. Potrzebujemy możliwości dla różnych kategorii pracowników. Oczywiście cały czas będziemy kładli nacisk na sferę portowo-stoczniową, Bilfinger Crist Offshore, Teleyard - to są te inwestycje, które na pewno dadzą nam setki miejsc pracy w trakcie najbliższych miesięcy. Mamy zainteresowanie inwestorów na tereny przy Trzebuszu i Dunikowie, więc mam nadzieję, że w pierwszej połowie roku uda nam się doprowadzić do startu którąś z nich. Te miejsca pracy jakby pozwolą nam złapać oddech, bo to wyższe wpływy podatkowe, mniej środków przeznaczanych na pomoc społeczną itd. Druga sfera to zachęcanie mieszkańców do współuczestniczenia w procesie zarządzania miastem. Dlatego będziemy rozwijali budżet obywatelski, współpracę z radami osiedli. A trzeci element to jak najlepsze wykorzystanie środków unijnych, bo to ostatnia perspektywa, tak bogata dla Polski.

Chyba najbardziej wyczekiwane inwestycje to stadion, aquapark i Szczecińska Kolej Metropolitalna – czy któraś z nich zacznie nabierać kształtów w tej kadencji?

W tej chwili jesteśmy w procesie przygotowywania dokumentacji dla Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej. Projekt jest zapisany w kontrakcie terytorialnym, więc powinny się znaleźć na to środki finansowe. Mamy wybrany projekt na modernizację stadionu, liczymy na dofinansowanie z Ministerstwa Sportu. W trakcie tej kadencji zamkniemy projekt przebudowy stadionu i potem na początku następnej rozpoczniemy ewentualną modernizację otoczenia obiektu. To optymalne rozwiązanie, bo te nowe i duże, 40-tysięczne obiekty nie sprawdzają się w Polsce, generują koszty i przynoszą straty. Modernizacja do poziomu 18 tysięcy miejsc to jest wg mnie dobry kierunek. Aquapark to bardzo trudny temat, a podeszliśmy do niego bardzo ambitnie. Nasza koncepcja zakłada, że miasto nie będzie dokładało do bieżącej eksploatacji obiektu. I to determinuje nasze działania, bo gdybyśmy chcieli wybudować aquapark, tak jak zrobiło to Gryfino czy robi Koszalin to oczywiście można by to przeprowadzić ze środków z budżetu miasta. Ale to oznacza, że będziemy dokładali do tego interesu. A my chcielibyśmy, aby rzeczywiście pojawił się operator, który zajmie się projektem, budową i będzie tym zarządzał. A my będziemy ewentualnie tylko spłacać wartość inwestycji. Tutaj pojawiają się schody, bo to pierwszy takiego typu projekt w Polsce, nadal szukamy optymalnych rozwiązań.

A co z Łasztownią? Właśnie dobiega końca remont pierwszego budynku z kompleksu Starej Rzeźni – ale do ożywienia całość potrzebny jest dogodny dojazd...

"jeżeli to się nam uda, zrobimy naprawdę duży krok w kierunku tego, by Szczecin był niezwykle atrakcyjnym i przyjaznym miastem."

Mamy środki unijne przyznane na ułatwienie dojazdu do portu i w ramach tego zadania są również drogi na Łasztownię. Myślę, że te inwestycje będą zaawansowane pod koniec kadencji. Niedługo rozpoczniemy budowę, tym bardziej, że mamy na to środki unijne. Na pewno w pierwszej kolejności będzie budowany most Kłodny, który już ułatwi dostęp do Łasztowni i pomoże inwestorom na tym obszarze, takim jak np. Pani Laura Hołowacz.

I na koniec, Panie prezydencie – jaka to będzie kadencja dla Szczecina i jego mieszkańców? Jakiej kadencji życzyłby sobie Pan?

Przede wszystkim chciałbym, by była to kadencja, w której pochylamy się nad problemami miasta, a nie nad problemami personalnymi. Wszyscy, zarówno politycy, ale także mieszkańcy, którzy coraz aktywniej uczestniczą w życiu miasta. Na razie jestem optymistą, uważam, że to możliwe. Możemy wejść w Szczecinie w taką fazę relacji, która ma przyszłość i spróbujmy – jeżeli to się nam uda, zrobimy naprawdę duży krok w kierunku tego, by Szczecin był niezwykle atrakcyjnym i przyjaznym miastem.