Dla wszystkich miłośników polskiego rapu Stowarzyszenie Inspiracje Młodych przygotowało spóźniony prezent Mikołajkowy. W sobotę (8 grudnia) w szczecińskim Heya Club odbył się bowiem koncert jednego z najlepszych polskich raperów, a mianowicie – pochodzącego z warszawskiego Ursynowa – Pezeta. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku poprzednich jego występów w naszym mieście, również ten zgromadził rzeszę fanów, którzy szczelnie wypełnili klub.

Lokalne supporty

Tradycyjnie przed koncertem gwiazdy wieczoru odbyły się występy lokalnych wykonawców. Przed szczecińską publiką zaprezentowali się PyCiu, Spajki UPM, Kieru oraz Bogu Bogdan. Najlepiej zaprezentowali się dwaj ostatni.

Moim zdaniem Kieru poza Pezetem dał najbardziej energetyczny koncert. Udowodnił, że drzemie w nim prawdziwy wulkan emocji. Przez cały swój występ dynamicznie poruszał się po scenie czy wspinał na nagłośnienie. Pojawienie się artysty dotychczas kojarzonego ze szczecińską sceną punk-rockową było dla części osób zaskoczeniem. Można było usłyszeć pytania: „Gdzie tu rap?”. Miejsce na niego znalazło się przy okazji ostatniego granego przez Kiera tego wieczoru utworu, w którym w skrócie streścił swoje dotychczasowe dokonania. Pozostałe zaprezentowane przez niego utwory utrzymane były w stylistyce rockowej – podczas występu szczecinianinowi towarzyszył perkusista Kac. Tematyka kawałków dotyczyła przede wszystkim relacji damsko-męskich, o których mówiła m.in. prześmiewcza piosenka ”Ja taka nie jestem”, czy postępowaniu zgodnie z samym sobą, a nie ślepemu zapatrzeniu w idoli. W trakcie koncertu Kieru wykonał także najbardziej nastrojową piosenkę ”Wszystko skończy się”, do której powstał teledysk, dając uczestnikom odrobinę wytchnienia.  Cały przedstawiony w sobotni wieczór przez Kiera repertuar pochodził z zapowiedzianej przez niego solowej płyty, której premiera planowana jest na wiosnę 2013 roku, o ile nie nastąpi koniec świata, którego data przypada na… dzień urodzin artysty.

Po występie Kiera atmosfera odrobinę opadła, jednak kolejny wykonawca – Bogu Bogdan – również  zaprezentował się z dobrej strony. Szczeciński raper wybrany został tegorocznym Młodym Wilkiem Popkillera, dołączając tym samym do Bonsona – wyróżnionego w poprzedniej edycji tej akcji. Na scenie towarzyszyli mu członkowie ekipy Pol Hasz, której jest reprezentantem, oraz DJ Hard Cut. Szczecinianie mogli usłyszeć więc utwory z albumu ”Wdech i Wydech”. Na pierwszy ogień poszedł niezwykle mocny utwór zatytułowany ”Trzeba spalić to miasto!”. Następnie wykonane zostały m.in. dedykowany palaczom kawałek ”Czy chciałbym by było jak dawniej?” oraz numer dla pijących ”Skończyła się Tennessee”. W przypadku ostatniego z wymienionych utworów członkowie ekipy Pol Hasz zachęcili uczestników do wzniesienia w górę alkoholu trzymanego w rękach. Towarzyszący szczecińskiemu Młodemu Wilkowi Hyziu przedstawił szczecinianom także premierowy utwór ze swojego zbliżającego się krążka, który ukazać ma się jeszcze w tym roku.  Występ ostatniego z supportów stanowił zatem dobrą rozgrzewkę przed finałowym koncertem.      

Przekrojowy Pezet

Po występie Bogu Bogdana nastąpiła blisko półgodzinna przerwa. W tym czasie pod sceną pojawiało się coraz więcej fanów oczekujących na koncert gwiazdy wieczoru. Przedłużająca się nieobecność Pezeta wywoływała wśród uczestników wątpliwości, czy występ w ogóle dojdzie do skutku. Warszawski raper mógł zawsze liczyć w Szczecinie na wysoką frekwencję, więc nie zawiódł ich oczekiwań i ostatecznie wraz ze swoim bratem  Małolatem, Mormonem, Auerem oraz zespołem Radio Error – odpowiadającym za oprawę muzyczną albumu ”Live In 1500m2” – wszedł na scenę.  Szczecinianie przywitani zostali instrumentalnym intro, a następnie w Heya Club zabrzmiał jeden z singli z krążka ”Radio Pezet” promowanego m.in. podczas tego koncertu, a mianowicie ”Noc jest dla mnie”. Kolejną pozycją, która została przedstawiona fanów, było ”Zaalarmuj” z płyty ”Dziś w moim mieście” nagranej przez Pezeta w duecie z Małolatem.

Mimo że był to koncert promujący przede wszystkim jego ostatni album, nowe utwory nie zdominowały występu. Tak naprawdę  w sobotni wieczór można było usłyszeć materiał przekrojowy z całej twórczości warszawskiego artysty. Największe emocje wśród publiki wzbudziły utwory z klasycznych albumów nagranych przez Pezeta razem z Noonem (”Muzyki klasycznej” i ”Muzyki poważnej”), tj. ”Seniorita”, ”Ukryty w mieście krzyk”, ”Nie jestem dawno” czy ”Szósty zmysł”. Przy okazji ostatniego z wymienionych kawałków ursynowski raper zwrócił uwagę, że wielu szczecinian posiada tytułowy zmysł, jednocześnie zachęcając do skorzystania z barów. Z kolei przy utworze ”Ukryty w mieście krzyk” artysta zachęcił uczestników do wyciągnięcia zapalniczek i telefonów, aby rozświetlić nimi wnętrze klubu.

Wśród innych zagranych tego wieczoru pozycji znalazły się także: ”Lubię”  z ”Muzyki rozrywkowej”, ”Nagapiłem się”, ”Jestem sam”, ”Dopamina” i ”Koka” – wszystkie przytoczone utwory pochodzą z krążka ”Dziś w moim mieście”. Z płyty nagranej z Sidneyem Polakiem wykonane zostały jeszcze m.in. kawałki ”Supergirl”, ”Na pewno”, ”Charlie Sheen”, wywołujący ogromne emocje – ”Slang 2” – oraz ”Rock’n’Roll”.

Pezet cały czas utrzymywał doskonały kontakt z publiką. Po każdym zagranym kawałku kierował słowa do fanów, zachęcał do czynnego uczestniczenia w koncercie, robienia ”hałasu” i rymowania tekstów wraz z nim. W jednej z wypowiedzi podkreślił rolę naszego miasta w budowie ogólnopolskiej sceny hip-hopowej. Przywołał m.in. takich artystów, jak: Aśka Tyszkiewicz, Łona, Webber, Rymek czy Sobota.

Należy podkreślić, że warszawskiego rapera nie zraziły ciągłe problemy techniczne z mikrofonem, który przerywał niemal w każdym utworze, i kontynuował koncert bez wprowadzania kilkuminutowej przerwy. Ponadto szczecinianie docenili zaangażowanie Pezeta i wykonawców mu towarzyszących w występ, nie wypuszczając ich ze sceny. W ramach dwóch bisów fani usłyszeć mogli kawałki ”Gdyby miało nie być jutra” z ”Muzyki rozrywkowej” oraz ”Re-fleksje” z ”Muzyki klasycznej”.         

Odbiór

Koncert okazał się dużym sukcesem frekwencyjnym, co przełożyło się jednocześnie na gigantyczne kolejki do szatni po jego zakończeniu. Poza przepychankami pomiędzy kilkoma uczestnikami, które szybko opanowano, obyło się bez ekscesów.

Jednym ważnym minusem w odbiorze muzyki, były powtarzające się cały czas problemy techniczne. Mikrofony przerywały w trakcie wszystkich występów, począwszy od suportów, na Pezecie kończąc. W pewnych momentach przybierało to nawet dość zabawny charakter: gdy przerwy przypadały na refren danego utworu, bardziej słyszalny w klubie był głos fanów włączających się w wykonanie niż samych artystów. 

Mimo to koncert dostarczył wielu pozytywnych emocji i pozostawił mnóstwo wspomnień. Biorąc pod uwagę tak liczne przybycie szczecinian 8 grudnia do Heya Club, kolejna wizyta Pezeta w Szczecinie pozostaje tylko kwestią czasu.