Żaden wokalista na świecie nie jest w stanie zastąpić Freddiego Mercury’ego, ale 21 chórzystów i świetny aktor mogą już próbować.

To „próbowanie” trwa już 4 lata i chętnych do posłuchania na żywo wariacji muzycznych na temat zespołu Queen nie brakuje. 14 marca „Queen Symfonicznie” zagości w Szczecinie z aż dwoma koncertami w naszej perełce architektonicznej – szczecińskiej filharmonii. Przy odrobinie szczęścia, z tych wystąpień powstanie DVD koncertowe. O samy projekcie porozmawialiśmy z jego dyrektorem artystycznym Janem Niedźwieckim.

 

Karolina Woźniak: Co stanowi dla Was największe wyzwanie przy „rozkładaniu” i aranżowaniu utworów Queen?

Jan Niedźwiecki: Zachowanie właściwych proporcji między „popisami aranżacyjnymi, a oczekiwaniem publiczności, która przychodzi przecież posłuchać piosenek grupy Queen, a nie naszych przerośniętych fantazji.

W takim razie jakim kluczem kierujecie się podczas wybierania repertuaru?

Sam wybieram piosenki które gramy na koncertach. Oczywiście to niełatwa sprawa. Początkowo stworzyłem listę ponad 30 piosenek które chciałbym usłyszeć. Ostatecznie skończyło się na ponad 20 utworach które pokazują przekrój twórczości Królowej.

Właśnie z tego względu dzielicie koncert na dwie części?

Pierwsza część jest bardziej klasyczna i nastrojowa. Utwory są bardziej przearanżowane, gramy także mniej znane utwory z lat 70'. Druga część jest bardziej drapieżna i rockowa. Wykonujemy największe hity grupy, najczęściej przy współudziale publiczności. Kontrabas zastępuje gitara basowa, pojawia się gitara solowa a w finale „sam Freddie”.

Bilety na Wasze występy świetnie się sprzedają, projekt cieszy się dużo popularnością.

Spodziewaliście się takiego sukcesu?

Nie. W 2011 roku zbliżała się 20 rocznica śmierci Freddiego Mercury’ego– mojego muzycznego idola. Chciałem oddać mu cześć, przygotowując jednorazowy koncert wypełniony piosenkami grupy Queen w klasycznych aranżacjach. Klasycznych, ponieważ sam jestem muzykiem klasycznym – na co dzień kontrabasistą Filharmonii Łódzkiej. Tymczasem zagraliśmy już prawie 50 koncertów, a w przygotowaniu następne 20... Codziennie trudno mi uwierzyć, że ten skromny, pomyślany jako jednorazowy projekt, cieszy się taką popularnością. Jestem szczęśliwy, że możemy przypominać twórczość „Królowej” i razem z fanami zespołu bawić się na koncertach. Chciałbym, żeby ta przygoda trwała jak najdłużej.

Słowo „zabawa” w kontekście Queen jest bardzo ważne. Słychać to wyraźnie w ich kompozycjach. Co Was najbardziej w ich repertuarze fascynuje?

Melodyjność, ciekawe harmonie, wspaniałe chórki wokalne, popisy instrumentalne, bogactwo aranżacyjne, różnorodność stylów muzycznych i tak bez końca...

Planujecie stworzyć inny symfoniczny projekt?

Raczej nie. Cały czas tworzymy nowe programy ale dotyczą one głównie muzyki filmowej i klasycznej. Muzyka zespołu Queen towarzyszy mi prze całe życie i projekt jest muzycznym hołdem oddanym genialnej czwórce z Londynu.

Jak „środowisko klasyczne” odbiera Wasz twór?

Bardzo pozytywnie. Dobrzy muzycy wiedzą, że wykonywanie muzyki rozrywkowej wymaga dodatkowych umiejętności których nie uczą w Akademii Muzycznej ani na deskach Filharmonii.

Najbardziej zaskakujące opinie o Queen Symfonicznie?

Najbardziej zaskakują nas reakcje i opinie publiczność. Często po koncercie podchodzą do nas słuchacze, mówiąc że mieli łzy w oczach lub wzruszyli się jak nigdy podczas jakiejś piosenki. To niezwykle miłe.

Planujecie stworzenie formy fizycznej projektu? Wydanie płyty?

Tak, myślimy o tym od kilku lat. To dość skomplikowany proces ze względu na prawa autorskie oraz oczywiście koszty. Jesteśmy jednak coraz bliżej realizacji naszych marzeń. Prawdopodobnie nagramy oba Szczecińskie koncerty i przy odrobinie szczęścia płyta „live“ ukaże się jesienią 2015 roku. Nieprzypadkowo wybraliśmy Szczecin na miejsce nagrania. Podczas naszych poprzednich koncertów w Szczecinie była wspaniała atmosfera, która bardzo pomaga nam – wykonawcom. Liczymy, że tak będzie i tym razem.