Tragiczna miłość, hiszpański temperament i flamenco. Taką propozycję ma od niedawna w swym repertuarze szczeciński Teatr Polski. Spektakl „Wieczór w teatrze" z choreografią Janusza Józefowicza można zobaczyć choćby w najbliższy weekend.

Adam Opatowicz, reżyser tego spektaklu już po raz kolejny powraca do twórczości Federico Garcii Lorki. Na szczecińskich scenach stworzył wcześniej inscenizacje „Miłość Don Perlimplina do Belisy w jego ogrodzie”, a następnie „Ogrody czasu”. To najnowsze przedstawienie jest oparte przede wszystkim na dramacie „Krwawe gody”, wydanym przez hiszpańskiego poetę w 1933 roku, ale historia ta została wzbogacona o piosenki, śpiewane przez aktorów, a także komentarze niezwykłego konferansjera, który pojawia się już na początku spektaklu.

 

Marcin Zarzeczny, który występuje w tej roli, wygłasza poglądy samego Lorci, który pragnął by teatr był jak najbliższy życia, odzwierciedlając także jego brud i cienie. Tego wieczora proponuje opowieść o miłości, która jest piękna, ale nie radosna i dobra. Młodzieniec (Jakub Sokołowski) zamierza poślubić dziewczynę (Sylwia Różycka). Jego matka bardzo obawia się tego związku ponieważ wybranka jej syna była wcześniej narzeczoną Leonardo (Sławomir Kołakowski). Mężczyzny, który teraz już jest żonaty, ale pochodzi z rodziny Felixów. Jej członkowie niegdyś zamordowali m.in. jej męża.

Na scenie, ograniczonej przez wysokie ściany, imitujące hiszpańską architekturę, rozgrywaj ą się kolejne epizody tej namiętnej historii, to m.in. przygotowania do ślubu, który ma być początkiem nowego życia dwojga zakochanych. Ich szczęście symbolizuje „obłok” czerwonych róż, udrapowany pod sufitem (scenografia to dzieło Katarzyny Banuchy). Muzykę skomponował Jan Kanty Pawluśkiewicz, a wykonują ją akordeoniści: Krzysztof Baranowski i Roman Rydz. Reżyser wprowadza też do spektaklu drugi wątek. To romans dziewczyny - Maga (Marta Uszko) z księciem udającym sprzedawcę (Filip Cembala) – bardziej subtelny i lekki, ale również nie pozbawiony niepokoju.

 

„Wieczór w teatrze” z uwagi na połączenie w nim muzyki, tańca i słowa mówionego, jest na pewno spektaklem atrakcyjnym dla widzów, ale też bardzo wymagającym dla realizatorów i wykonawców. Chyba nawet bardziej wymagający widzowie uznają, że efekt ich pracy jest interesujący. Czy wyjdziemy z teatru pokrzepieni duchowo czy jednak bardziej melancholijni, to już inna kwestia...

Kolejne prezentacje spektaklu – 20 i 21 lutego.