Noc z 6 na 7 marca na długo pozostanie w pamięci szczecińskim (i nie tylko) klubowiczom. Nagłośnienie o mocy 40.000 Wat, 2 sceny, sieć korytarzy i zakamarków wyjątkowo na ten wieczór połączonych ze sobą dwóch lokali – wskrzeszonej Lokomotywy i Heya Club, a to wszystko w oprawie mocnej, klubowej muzyki. Szczecin przecierał oczy ze zdumienia, a później nie mógł ich zamknąć ze zmęczenia po wielogodzinnej imprezie – tak w skrócie przedstawiają się wrażenia z Bass Planet!!

Na dobrą imprezę można dojechać z każdej części Polski
Bass Planet (Electric Kingdom) był muzycznym świętem nie tylko dla mieszkańców Szczecina, bowiem na imprezę przyjeżdżali ludzie nawet z drugiego końca Polski, licząc na dobry klubowy klimat na europejskim poziomie. Nie rozczarowali się, pomimo równie „europejskich” kolejek do wejścia, toalety,szatni czy alkoholu. Lady Waks, Hardy Hard, Boogie Army, szczecinscy DJ-e i oczywiście gwiazda wieczoru – WestBam, zapewnili mocny odlot na dźwiękach w rytmie house, techo, electro, deep tech itp.

Stare „Loko” , nowi ludzie

Starego wnętrza byłego Lokomotiv Club mogą już nie pamiętać młodsi uczestnicy imprezy, dlatego wygląd odkrytej, nieużywanej na co dzień połowy Heya Club, wielu odwiedzających mocno zaskoczył. Po połączeniu obu lokali powstał pulsujący muzyką labirynt, w którym można było spotkać najwymyślniej ubrane indywidua. Kobiety w gothic- gorsetach, codziennych ubraniach i sylwestrowych kreacjach, panowie w dresach bądź realizujących techno dress- code, młodzi i starzy – muzyka na jeden wieczór zniwelowała różnice pomiędzy nimi, stapiając w jedną klubową masę. Pomimo zauważalnych gołym okiem oznak alkoholizacji czy odurzenia różnymi środkami, obyło się bez większych ekscesów. Najpoważniejszy incydent, jaki miałam okazję zauważyć, miał miejsce...w damskiej toalecie.

Dobra muzyka, gorsza wizualnie oprawa

Pomimo wspomnianych sporych kolejek do wszystkiego i wysokich cen napoi, ciężko się przyczepić do czegoś większego. Ochrona dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków, ratownicy medyczni czujnym okiem wyłapywali co mocniej „zmęczonych” uczestników z tłumu, WestBam rządził ze swoimi vinylami na parkiecie, a tłum po prostu płynął w rytm dźwięków i poddawał się rytmom muzyki. Zawiodła wg mnie trochę strona wizualna; o ile telebimy dobrze oddawały to,co dzieje się za konsoletą, tak wizualizacje i lasery były jedynie na poprawnym poziomie. Pod tym względem szalu nie było.

Król jest tylko jeden!

Obłęd natomiast zaczął się wraz z wejściem WestBama za deki. Po przejęciu pałeczki od Lady Waks i rzuceniu paru bardziej rozpoznawalnych dźwięków, znanych choćby z Love Parade, ciągnął pozytywnie swojego seta kierując w dowolną stronę energią uczestników. To właśnie na okupowanym przez niego parkiecie zgromadziło się najwięcej osób, uniemożliwiając jakiekolwiek próby bardziej rozwiniętej ekspresji ruchowej.  Gościnnie na imprezie wystąpi także Marten Hörger z duetu Boogie Army, znany ze swojej współpracy z byłym członkiem grupy The Prodigy - Leeroy`em Thornhill`em, a także założyciel i szef niemieckiej wytwórni Ostfunk – Oliver Tatsch organizujący cyklicznie najlepsze imprezy w Berlinie. Na mniejszym parkiecie w nieco odmiennym stylu królowali polscy DJ-e, równie dobrze przykładając się do puszczania dźwięków. Nie mniej pozytywne rytmy zaprezentowali  m.in. Dj i producent Cherry oraz pozostali członkowie ekipy Dirty Funk: Macaster, Audio-matiq a także założyciele kolektywu i wytwórni Neuroshocked: Chris Da Break i Droptech.

After-party w Klubie Wasabi

Dla najbardziej niezmordowanych od 5 nad ranem czekało jeszcze drugie uderzenie pod postacią after party w klubie Wasabi na Kolumba 4. Tam z ok. 2000 osób przemieściło się już tylko 200 wyselekcjonowanych, ze specjalnymi zaproszeniami,  i after w podobnym klimacie co Electric Kingdom trwał aż do godziny 11 przed południem, kiedy do padający już na twarz DJ-e zakończyli granie.