Od 10 lutego szczecinianie mogą zapoznać się z nową propozycją Teatru Krypta o tajemniczym tytule „Dziś wieczór arszenik czyli komedia z kawą” autorstwa Carlo Terrona. Temat relacji damsko- męskich zawsze spotykał się z ogromnym zainteresowaniem ze strony ludzi. Tym razem wybrano tekst skupiający się na problemach małżeńskich, a jego reżyserii oraz opracowania muzycznego podjął się Tomasz Obara, który zadbał dodatkowo o odpowiednią scenografię. Na scenie można było zobaczyć dwoje wybitnych aktorów Teatru Współczesnego: Annę Januszewską i Grzegorza Młudzika, którzy są małżeństwem nie tylko na scenie, ale i poza nią.

Nowa propozycja Teatru Krypta przepełniona jest czarnym humorem już od początku przedstawienia. Małżonkowie w świątecznej atmosferze, kilka chwil przed Sylwestrem rozpoczynają rozmowę od tematu ilości śmiertelnych wypadków, do których dochodzi w tym okresie. Gdy żona przekazuje statystyki ilości zgonów w różnych okresach i odkrywa, że obecnie jest ich więcej niż poprzednio, on określa to jako postęp. Jest to tylko jeden z przykładów czarnego humoru obecnego w sztuce „Dziś wieczór arszenik czyli komedia z kawą”.

Tak naprawdę dotyczy ona relacji pomiędzy małżonkami, którzy nie zdecydowali się wcześniej na przedstawienie sobie nawzajem uwag dotyczących każdego z nich. Rozmowa o zgonach związana jest z biznesem, który oboje prowadzą (sprzedają trumny) i który nie przynosi zadowalających  dochodów, a staje się pretekstem do prawdziwej kłótni, podczas której wygarniają sobie wszystkie żale, używając przy tym także niecenzuralnych słów. Zostaje ona przerwana w pewnym momencie przez telefon z informacją o spodziewanym zgonie i konieczności przygotowania trumny. Od niego rozpoczyna się też prawdziwa gra kryminalna pomiędzy małżonkami. Żona przygotowuje kawę i postanawia w dyskretny sposób otruć swojego męża, dosypując do niej tytułowego arszeniku. O ile pomysł ten wydaje się dość mocno wyeksploatowany i nie wywołuje u zgromadzonych zdziwienia, to przyjemnie ogląda się aktorów odgrywających role sprawcy i ofiary, a także zmieniającą się dla nich, o 180 stopni, sytuację. Bowiem kawa z arszenikiem trafia najpierw do rąk męża, aby wrócić z powrotem do rąk żony, ale z dodatkiem koniaku.  Gdy kobieta przekonana jest, że jej małżonek umrze, co sugerują jej prezentowane przez niego symptomy śmierci, decyduje się na skierowanie do niego miłosnego wyznania. Jednak do zgonu nie dochodzi, a ona dowiaduje się o podmienieniu przez niego filiżanek z kawą i błędach, których popełnienie przyczyniło się do znalezienia przez nią w obecnej sytuacji - zagrożenia życia. Podczas ostatecznej rozgrywki małżonkowie snują plany na temat sposobu pochowania drugiej osoby oraz własnej przyszłości.  Bezpośrednią bitwę wygrał mąż, jednak w pewnym momencie oznajmia żonie, że nie mógłby żyć bez niej po jej śmierci, dlatego trucizny dosypał także do drugiej z filiżanek. I gdy wszystko wskazuje, że - wojna pomiędzy nimi zakończyła się ich śmiercią, okazuje się, że … Tego nie zdradzę, żeby nie popsuć dobrej zabawy podczas oglądania „Dziś wieczór arszenik czyli komedia z kawą”.  

Należy pochwalić aktorów wcielających się w role żony (Anna Januszewska) i męża (Grzegorz Młudzik). Zagrali oni bardzo przekonująco, doskonale oddając psychologię postaci, co podkreślali odpowiednią mimiką, gestykulacją i intonacją- zwłaszcza w momentach, w których ciśnienie towarzyszące toczącym się dialogom osiągało swoje apogeum.  Na uwagę zasługuję także scenografia, na którą złożyły się choinka, kilka świeczek, wieniec pogrzebowy,  stół z umieszczoną na nim szachownicą, szampan wraz z kieliszkami oraz - najistotniejsze dla spektaklu - dwie filiżanki kawy.

Z pewnością nowa propozycja Teatru Krypta nie jest spektaklem wybitnym, ale pod pozorem zwykłej komedii dotyka ważnego problemu, z jakim borykają się nie tylko osoby będące w związkach małżeńskich, ale również osoby, które dopiero zaczynają budowę takowych. „Dziś wieczór arszenik czyli komedia z kawą” spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem widzów. Najbardziej w pamięci utkwiło mi zdanie wypowiedziane przez jedną z osób obecnych na spektaklu, która bacznie śledziła poczynania aktorów na scenie, a mianowicie: „Nie napiłabym się takiej kawy”.