Ponad 6,5 tys. osób w zaledwie tydzień polubiło na Facebooku „Czarną listę pracodawców ze Szczecina i okolic”. Ta liczba ciągle rośnie. Ilość publikowanych na niej anonimowych donosów o mobbingu, niewypłacaniu pensji czy ucinaniu godzin również. Inspekcja Pracy planuje wszystko monitorować.

„Czarna lista pracodawców ze Szczecina i okolic”, podobnie jak te z Warszawy, Poznania, Krakowa czy wielu innych mniejszych miast (bo z każdym dniem „Czarnych list” przybywa) stała się lokalnym hitem na Facebooku. Umieszczane są na niej informacje o nieuczciwych, zdaniem internautów, firmach z naszego miasta i okolic.

„Czas pracy 10 godzin, a zmuszają do podpisywania 8 godzin dziennie. Brak urlopów, zmuszanie do pracy w soboty, pomimo braku tego zapisu w umowie” - można przeczytać na szczecińskiej liście.

Albo: „Jeśli chcesz zapomnieć jak wygląda Twoja rodzina to jest to miejsce dla Ciebie. Praca na śmieciówkach po 16 h dziennie z wyśrubowaniem zleceń tak, że zjeść nie ma kiedy. (…) Codziennie tyry i czepianie się o wszystko to norma, a jak będziesz miał szczęście to usłyszysz jak niektórzy, że cytuję: „jesteś tylko czarną masą do zapier...””

Inny wpis: „Zero grafików i list obecności, a co za tym idzie nie przekonasz właścicielki, że danego dnia byłeś np. 8 godzin, a nie 5. W salonie założone są podsłuchy, o których pracownicy nie są na wstępie informowani, dopiero po wizycie na dywaniku wszystko wychodzi na jaw. Podsłuchy są również w toalecie ...”

Czy taki: „Notorycznie łamane są przepisy bhp, pali się papierosy na hali, przyprawy miesza się gołymi i brudnymi rękoma, pracuje się w biżuterii, nie ma maseczek ochronnych ani rękawiczek, a co najgorsze przyprawy z podłogi zmiatane są z brudem i puszczane ponownie do produkcji”

Skrzynki zalewane donosami

Jak zaznaczają administratorzy szczecińskiej listy, Kacper i Mateusz, w porównaniu z innymi wielkimi miastami rozwija się ona „stosunkowo powoli, ale miarowo”.

- Kiedy wystartowała poznańska lista, będąca pierwowzorem wszystkich następnych, pierwsze 100 lajków mieliśmy po 20 minutach. Ich liczba rosła w zastraszającym tempie i dzień skończyliśmy z ilością 2,5 tys. lajków. Strona szczecińska osiągnęła ten poziom dopiero po 3 dniach – wyjaśniają - Przekłada się to bezpośrednio na ilość otrzymywanych wiadomości, aczkolwiek trafnym określeniem jest, iż skrzynki są donosami zalewane.

Administratorzy gwarantują anonimowość, jednocześnie zastrzegają, że nie ponoszą odpowiedzialności prawnej od publikowanej treści.

- Każdy kto przesyła prywatną wiadomość jest odpowiedzialny za jej treść i zgodność z prawdą. Wyraża też zgodę na publikację postu. Wiadomości będą moderowane tylko i wyłącznie pod względem zawierania wulgaryzmów oraz obrażania osób – można przeczytać na Facebooku.

Przyznają jednak, że zanim otrzymane informacje na „Czarnej liście ...” umieszczą, starają się je trochę zbadać. Donosy mogą przecież wysyłać nie tylko poszkodowani pracownicy, ale chociażby nieuczciwa konkurencja.

- Najczęściej jednak przysyłane wiadomości zawierają wystarczającą ilość danych, by na pierwszy rzut oka uznać je za wiarygodne. W przypadku wątpliwości drążymy temat i jeśli złapiemy nadawcę na nieścisłości, wówczas nie fatygujemy się z publikacją. Lubimy myśleć, że całkiem nieźle diagnozujemy ściemę – mówi jeden z administratorów.

Pracodawcy raczej milczą, Inspekcja Pracy się przygląda

Pod postami na razie niewiele komentarzy, próbujących bronić albo tłumaczyć opisanych pracodawców. Czasem pojawiają się głosy typu: ”To trzeba było się uczyć! Nikt nikogo na siłę nie zatrudnia w markecie!”, „Pewnie się nie nadawałeś” albo „(...) za siedzenie nikt nie płaci”.

- Do tej pory tylko jeden przedsiębiorca, akurat z okolic Szczecina, próbował stawiać nam żądania, groził sądem itp. Aczkolwiek sprawę znaliśmy lepiej niż by sobie tego życzył i tym samym spór zakończył się tym, że pan postanowił spasować. Jak do tej pory jest to odizolowany przypadek – zaznaczają administratorzy, zapewniając jednocześnie, że są otwarci na współpracę z pracodawcami, którzy czują się pokrzywdzeni.

- W sprzyjających im sytuacjach publikujemy sprostowania, przeprosiny, a posty usuwamy. Mało tego, posty usuwamy już wtedy, kiedy po krótkiej, ale kulturalnej i rzeczowej rozmowie mamy minimum wątpliwości. Nie jesteśmy bandą zacietrzewionych gburów, którym w życiu coś nie wyszło i dlatego publicznie plujemy teraz jadem - podkreślają.

PIP zareaguje przy rażących naruszeniach

Co na to wszystko Państwowa Inspekcja Pracy? Czy może podjąć jakiekolwiek działania w celu sprawdzenia opisanych na liście firm?

- Będziemy monitorować te strony i reagować w przypadku informacji o rażących naruszeniach prawa pracy, zwłaszcza zagrożeniach dla zdrowia i życia zatrudnionych – wyjaśnia Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy - Mogą stać się one przedmiotem czynności kontrolno-sprawdzających. Decyzje w tej sprawie podejmuje kierownictwo OIP Szczecin – dodaje, zaznaczając, że skargi na pracodawców należy kierować przede wszystkim do  organów PIP.

- Taką skargę można złożyć osobiście lub za pośrednictwem poczty, także maila. Państwowa Inspekcja Pracy zapewnia pełną anonimowość osobom, które złożą skargę. Inspektorzy pracy są zobowiązani do nieujawniania informacji, że kontrola jest przeprowadzana w następstwie skargi, chyba że zgłaszający skargę wyrazi na to pisemną zgodę. Skargi mogą składać zarówno pracownicy, jak i byli pracownicy. Gwarancją rozpatrzenia skargi jest jej podpisanie. Anonimy są rozpatrywane jedynie wtedy, gdy przemawia za tym ważny interes społeczny, i gdy taką decyzję podejmie kierownictwo okręgowego inspektoratu pracy - informuje Rutkowska.