Słońce, śpiew i muzyka – to pierwsze skojarzenia, gdy pomyślimy o odległym kraju, jakim jest Kuba. Muzyka ma jednak to do siebie, że nie istnieją dla niej żadne granice: ani czasowe, ani przestrzenne. Dzięki temu, każdy kto wczoraj (3 marca 2011) przyszedł na występ Havana Dreams do Teatru Polskiego, mógł przenieść się myślą na kubańskie plaże i poczuć wyjątkową energię płynąca z serc jej mieszkańców…

Havana Dreams to formacja utworzona przez Jose Torresa – muzyka, który od ponad 25 lat zajmuje pierwsze miejsce w ankiecie „Jazz Forum" na najpopularniejszego muzyka roku w kategorii "instrumenty perkusyjne". W jej składzie znajdują się rodowici kubańscy muzycy, jak również artyści z Polski. Havana Dreams to zespół grający muzykę tradycyjną. Mój ojciec zawsze mówił, że człowiek bez tradycji, to człowiek bez korzeni, bez własnej drogi. Pomimo tego, że jestem tak długo w Polsce, to jeszcze pamiętam Kubę. I jeśli przyjdzie mi w tym kraju umrzeć, to chciałbym aby moja dusza wróciła do wolnej Kuby – opowiadał Torres.

 

Siła w narodzie

Wczorajszy występ rozpoczął „Słowik kubańskiej piosenki”, czyli Juan Carlos Hechavarria. W drugiej piosence na scenę wyszła Yaremi de las Mercedes Kordos, która przyjechała do Polski cztery lata temu, właśnie na zaproszenie Jose Torresa. Z każdą następną piosenką na scenę wkraczały kolejne osoby, a kompozycje były wzbogacane o coraz to nowe instrumenty. Choć przy pierwszych utworach, zebrana publiczność spokojnie siedziała na swoich miejscach, to jednak wraz z upływem koncertu, kubańskie rytmy stopniowo zaczęły porywać widownię. Zresztą sam Jose Torres urozmaicał występ przez cały czas jego trwania swoimi anegdotami, przez co w sali Teatru Polskiego panowała swobodna i przyjemna atmosfera, a każdy utwór nagradzany był gorącymi oklaskami (co Torres żartobliwie podsumował, że jest „siła w narodzie”). Nie brakowało też emocji - Jak jechałem do Szczecina, pomyślałem sobie, że chciałbym zadedykować ten koncert dwóm osobom. Pierwszą z nich jest mój ojciec, który pokazał mi pierwsze akordy na gitarze. Drugą z nich jest mój pierwszy profesor perkusji i dlatego chciałbym zaprosić na scenę jego syna – Jorge Valcarcela – podczas tych słów było widać głębokie wzruszenie na twarzy artysty (przyp. red. Jorge Luis Valcarcel Gregorio jest perkusistą Filharmonii Szczecińskiej i wykładowcą Akademii Sztuki).

 

Kuba zawitała do Szczecina

Sam koncert można podzielić na dwie części. W pierwszej występowała jedynie formacja Havana Dreams. W drugiej zaś, na scenie dołączył do niej Chór Akademii Sztuki. W pierwszym moim odczuciu, chóralne śpiewy nieco ostudziły kubańskie rytmy, jednak w efekcie końcowym dałam się przekonać temu unikalnemu połączeniu. Trzeba było tylko nieco się „przestroić” na to nowe doznanie muzyczne. Czy ten zabieg artystyczny się udał? Myślę, że tak. Najlepszym potwierdzeniem na to było głośne dopraszanie się o bis oraz reakcje osób zgromadzonych na widowni po zakończonym występie. Wiele z nich wychodziło z sali tanecznym krokiem, a Ci którzy musieli potem czekać na taksówkę – umilali sobie czas śpiewając usłyszane podczas koncertu piosenki. Po prostu Kuba zawitała do Szczecina.