CeZik to bezsprzecznie jeden z headlinerów tegorocznego Akustycznia. Podczas swego wczorajszego występu w Teatrze Kana, pominął kilka swoich hitów, a mimo to jego show trwał ponad dwie godziny !

Efekt Weekendu

Cezary Nowak, bo tak naprawdę się nazywa, ukończył Politechnikę Śląską, ale jak sam to wczoraj przyznał, nie nauczył  się żadnego zawodu. Aktualnie chyba trudno byłoby mu pracować na etacie, bo dużo jeździ po Polsce, grając swoje akty solowe.

 „Efekt Weekendu” sprawił, że ten młody twórca, nie ma najmniejszych problemów z zapełnianiem sal koncertowych. Tak też było w Szczecinie. Bilety na występ Cezika sprzedały się bardzo szybko. Ich nabywcy oczekiwali z pewnością dużej dawki humoru oraz parodii i na pewno się nie zawiedli...

Obrazki dominowały

CeZik to człowiek-orkiestra. Gra na gitarze, ale wykorzystuje też podkłady elektroniczne oraz klawisze (choć gra tylko na białych). Podczas występów na żywo wspomaga się także oczywiście realizowanymi przez siebie  clipami (dzięki  którym przecież jego kariera nabrała rozpędu). Właśnie obrazki (prezentowane na ekranie) zdominowały początek wczorajszego show. Kuchenny clip do utworu „Sic!” z repertuaru Hey, a następnie dwa efektowne miksy, złożone z utworów z lat 60-ych (m.in.„Hey Joe”, „My Generation” czy „Light My Fire”) i klasyki polskiego rocka (“Chłopaki nie płaczą”, „Przeżyj to sam” , „Mamona”) skutecznie rozbawiły widzów. Dodatkowo komentarze Cezika, który często też dialogował ze swym menadżerem-asystentem, Borówą, „podbijały” stężenie humoru. Wiele z tekstów dotyczyło  Bezrzecza, gdyż Cezary chciał się dowiedzieć czy to daleko od centrum i czy można tam oberwać... Otrzymał odpowiedź „jak wszędzie”...

Krzysiu i Czesiu

Kolejne internetowe szlagiery czyli  „Ballada Najmana” „Za tyłek”, „Fortifer Blues” (z udziałem dwóch widzów wyposażonych w odpowiednie gadżety) czy „Krzysiu” (podczas którego widzowie  uczyłli się rytmu reagge), przyjmowane były owacjami. Można stwierdzić, że publika niemalże jadła Cezikowi z ręki, zwłaszcza, że podczas dwóch utworów zaczął rozrzucać po sali cukierki i batoniki.

Jazzowa wersja „Ona tańczy dla mnie“, która spowodowała eksplozję popularności jej twórcy, została wykonana w drugiej godzinie setu, ale nie wzbudziła takich emocji jak , „CeZik i internauci” (złożona z komentarzy tzw. haterów) a także „Lubię wypić” (parodiujący dokonania Czesława Mozila). Tak nakręcona publika nie chciała pozwolić Cezikowi na skończenie występu. Dlatego w dogrywce zagrał jeszcze  numer Kings Of Leon „Use somebody” (z dodanym do niej urywkiem „To już jest koniec” Elektrycznych Gitar)  oraz piosenkę -hybrydę złożoną z fragmentów „Odchodząc” Republiki i „Lonely Day” System Of A Down.Pewnie jeszcze do Szczecina wróci, bo przyjęty został zdecydowanie pozytywnie.

 

P.S. Dodam jeszcze, że w trakcie swego występu CeZik zaapelował byśmy docenili polskie teksty. Na przykładzie kilku zagranicznych przebojów (ze wskazaniem na „Whistle” Flo Rida) wykazał, że obce piosenki częstokroć mają bardzo infantylną zawartość liryczną...