W poniedziałek do Szczecińskiego Centrum Turystycznego nad jeziorem Szmaragdowym weszli policyjni antyterroryści i funkcjonariusze zespołu ds. zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji. Część zbiorów Szczecińskiego Stowarzyszenia Poszukiwawczego, które zarządza placówką, miały być nielegalne.

Prawdopodobnie sprawa została zgłoszona przez jednego z turystów, który miał okazję oglądać wystawę Szczecińskiego Stowarzyszenia Poszukiwawczego. Jak donosi Kurier Szczeciński, funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. karabiny. Przewodniczący zarządu stowarzyszenia, Jan Zienkowicz, mówi natomiast o podkowach i destruktach broni.

Policja zabezpieczyła trzy podkowy, kilka strzemion, wędzideł niezgłoszonych konserwatorowi. Mamy miny przeciwczołgowe, ale ćwiczebne – to są atrapy. Były też takie rzeczy jak destrukt broni tzn. jak jest kawałek lufy to to nie jest karabin, ale kawałek lufy. I teraz można się upierać, że to broń. Teraz to co zabrali eksperci muszą ocenić, czy to broń czy nie. - tłumaczy przewodniczący zarządu Szczecińskiego Stowarzyszenia Poszukiwawczego.

Teraz stowarzyszenie pisze listy m.in. do Piotra Krzystka, z prośbą, by eksponaty powróciły do Szczecińskiego Centrum Turystyki. Najpierw jednak zbiory zostaną zbadane przez laboratorium kryminalistyczne komendy wojewódzkiej policji w Szczecinie.

Teraz jesteśmy na etapie pisania pism do prezydenta, wojewody, prokuratora i wszystkich świętych, żeby pozwolili nam zrobić wystawę wszystkich eksponatów zakwestionowanych, by każdy mógł zobaczyć o co chodzi w tej medialnej bombie. - dodaje Jan Zienkowicz.