Wspaniały. Dokładnie taki był niedzielny koncert Ani Dąbrowskiej, która wystąpiła przed szczecińską publicznością w LuLu Club. Po całym wydarzeniu pozostaje jedynie czekać na kolejny występ piosenkarki w naszym mieście.

Licznie przybyli widzowie na występ czekać musieli bardzo krótko. Swój występ uczestniczka pierwszej edycji programu "Idol" rozpoczęła z niewielkim opóźnieniem. Już na samym początku Ania wykazała się dystansem i luzem wykonując "obciachową", jak sama stwierdziła, piosenkę z filmu Dirty Dancing, której nie można znaleźć na ostatniej płycie 30-latki. Płycie wypełnionej właśnie muzyką filmową.

Absolutnie każdy dźwięk, jaki wydawała z siebie wokalistka brzmiał dokładnie tak, jak powinien. To samo można powiedzieć o świetnym zespole, który akompaniował bohaterce niedzielnego wieczoru. Najbardziej urzekło mnie absolutnie przepiękne "Sound of Silence" z "Absolwenta".

Nie zabrakło innych, polskojęzycznych utworów Dąbrowskiej, w tym przebojów takich jak "Charlie, Charlie", "Trudno Mi Się Przyznać" czy "Tego Chciałam". Koniec każdego utworu publiczność kwitowała głośnymi i w pełni zasłuzonymi oklaskami. Ania zdawała się być autentycznie onieśmielona owacjami i wszystko kwitowała skromnym, ale bardzo szczerze brzmiącym "dziękuję".

Od samego początku przeczuwałem, że koncert promujący płytę "Ania Movie" będzie doskonałym sposobem na spędzenie niedzielnego wieczora. No i nie pomyliłem się. Każdy, kto z jakiegokolwiek powodu nie zjawił się w LuLu może sobie pluć w brodę, bo stracił sporo.