Dzięki pomocy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz mieszkańców Szczecina, pani Liliana i pan Janusz wraz ze swoimi ulubieńcami zatrzymali się w domku na działce. Zarząd ogrodów działkowych nie zgadza się jednak, by zostali tam na zimę. Kto może im teraz pomóc?

Parze proponowano wcześniej miejsce w schronisku dla bezdomnych, ale regulamin zabrania trzymania tam zwierząt. A pani Liliana i pan Janusz nie chcą rozstać się ze swoimi psami. Bardzo o nie dbają, często bardziej niż o siebie. Psiaki są zdrowe, przyjazne i zawsze nakarmione. Problem nagłośnił TOZ za pośrednictwem swojego profilu na facebooku. W opublikowanym tam apelu podkreślano, że bezdomna para nie ma problemów z alkoholem i zasługuje na pomoc. Zgłosiła się m.in. pani Joanna, która postanowiła udostępnić swój domek na działce z prądem, wodą i piecykiem, w zamian za opiekę nad działką.

Pani Liliana i pan Janusz wprowadzili się tam 27 listopada. Już jednak 6 grudnia zarząd ROD Złota Praha zdecydował, że bezdomni powinni opuścić działkę. Odłączeno im wodę i prąd. Główny argument jest taki, że ustawa zabrania mieszkać na terenie ogrodów działkowych.

- Wiemy, że ROD to nie osiedla mieszkalne, ale prawdą też jest, że mnóstwo osób i zwierząt zamieszkuje na terenach ROD... Nie miałyśmy też innej możliwości aby pomóc w zapewnieniu dachu nad głową tym ludziom i psom. A trzeba było działać możliwie szybko... – tłumaczy Karolina Winter-Zielińska ze szczecińskiego TOZ, w piśmie rozesłanym do mediów.

Pracownicy TOZ apelują do miejskich instytucji, by znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Zapewnić bezdomnej parze i ich psom spokojną zimę.

„Nasza pomoc i pomoc wielu innych, zwykłych dobrych ludzi w tym miejscu wyczerpuje swoje możliwości. Nie mamy innych pomysłów, aby pomóc tym ludziom stanąć na nogi i zapewnić schronienie w środku zimy. Pisma do ROD Złota Praha nie udało się nam wczoraj dostarczyć osobiście, ale wysłałam je na adres mailowy Okręgu ROD w Szczecinie.

Myślę, że jest to moment w którym pewne działania powinny podjąć instytucje miejskie, których zadaniem jest pomoc ludziom.

Oferowanie pokoju w schronisku dla ludzi, ale po "pozbyciu się" dwóch domowych, grzecznych, zadbanych psów naszym zdaniem nie wchodzi w grę. Negatywnie oceniamy ludzi, którzy oddają psy do schroniska, a tutaj żądamy aby ludzie tak zrobili pod rygorem... braku pomocy? To nie jest w porządku. Ci ludzie mają dwa psy, ułożone i zadbane. Może warto pomyśleć o tym i wprowadzić jakiś wyjątek?

Bo sytuacja zdaje się nie mieć wyjścia... czy ci ludzie mają razem z psami wrócić na ulicę i przeżyć (lub nie?) tam całą zimę? Czy to jedyne rozwiązanie?

Czy miejskie instytucje lub organizacje pomagające ludziom na prawdę nie mogą znaleźć żadnego rozwiązania tej sytuacji?” – czytamy w liście rozesłanym przez TOZ.